Być może im mniej efektów świętowania (miła atmosfera, osoby, które kocham i które mnie otaczają miłością i życzliwością, itp.) tym większa jest szansa na odkrycie istoty Bożego Narodzenia.

Wydaje mi się, że dobrze je streszcza pieśń z Listu do Filipian, która jest umieszczona w pierwszych nieszporach tej uroczystości: ogołocił samego siebie przyjmując naturę sługi i stając się podobnym do ludzi; uznany za człowieka uniżył samego siebie.

Dwa największe chrześcijańskie święta: Boże Narodzenie i Wielkanoc wiążą się z uniżeniem naszego Pana i Boga, z Jego dobrowolnym ogołoceniem się. Być może właśnie w tym kryje się chrześcijańskie powołanie - pozwolić Bogu się ogołocić, uniżyć w oczach ludzi, aby to On mógł nas wywyższyć; aby to Jego chwała mogła zajaśnieć w naszym życiu.

Bóg stał się człowiekiem, abyśmy mogli stać się Bogami - On przyjął naszą naturę, abyśmy mogli przyjąć Jego.