Małe dopowiedzenie w kwestii tego, czy użycie słowa "hieny" było adekwatne.

Na początku listopada napisałem parę słów o sprawie kobiety w ciąży, która zmarła w szpitalu w Pszczynie.

https://blog.wiara.pl/Andrzej_Macura/2021/11/02/Tragedia-w-Pszczynie

Oskarżano wtedy ustawodawców i Trybunał Konstytucyjny, że wspierając "nieludzkie" prawa przyczynili się do jej śmierci. Tych, którzy chcieli z tej sprawy zrobić powód do zmiany prawa aborcyjnego w Polsce nazwałem wtedy hienami. Zarzucono mi wtedy, że... No, w skrócie, że mijam się z prawdą, a już z tymi hienami to stanowczo przesadziłem. Trochę czasu upłynęło, sprawę zbadano. Orzeczenie? Ewidentne zaniedbania ze strony personelu medycznego szpitala. Można poczytać tu:

https://info.wiara.pl/doc/7249066.Kontrola-NFZ-w-szpitalu-w-Pszczynie-potwierdzila-liczne

Czyli z tym pochopnym wyciąganiem wniosków miałem rację? Miałem też racje, że na tej śmierci ktoś chciał coś ugrać dla swojej sprawy, prawda?

Oczywiście nie liczę na przeprosiny. Zdaję też sobie sprawę, że żadne poparte zbadaniem faktów oświadczenia nie przekonają tych, którzy wiedzą swoje. Bo fakty nie pasują do ich wizji rzeczywistości. Piszę o tym tylko po to, by jak największej liczbie ludzi fakty nie umknęły uwagi. Bo obrońcom życia, często też broniącym Kościoła, dość często przychodzi zmagać się z podobnymi sytuacjami.