Codzienność, Narzekania, Złośliwości
Czym się karmię?
dodane 2021-07-11 11:02
To nieprawda, że nie ma znaczenia jakie książki czytam, jakie filmy oglądam czy jakiej słucham muzyki.
Sporo ostatnimi miesiącami spaceruję. Mam okazję mijać różnych ludzi, starszych, młodszych, uprawiających jakiś sport czy popijających na parkowej ławce. Coraz większy niepokój budzi we mnie to, co przy okazji słyszę. Nie, nie rozmowy, bo tych dolatują mnie najwyżej szczątki. Muzyka, jakiej słucha spora część młodych. Dokładniej: to, co muzykę udaje, różne rapowe kawałki.
Bluzgi? To mało. Na okrągło teza, że ty albo ja mamy przejeb.... ? No jak będziesz to sobie ciągle powtarzać, to faktycznie będziesz tak miał. Wczoraj usłyszałem za to coś w stylu, że masz jeszcze wyjście z tego szamba - LSD. Tak, LSD.
Wiem, że nie każda piosenka musi być zaraz wysokiej klasy poezją czy choćby poezją niższych tylko lotów. Choć akurat w tym względzie w Polsce mamy szerokie i piękne tradycje. Wiem, ze nie każda tak zwana piosenka zaangażowana angażuje się po stronie dobra, jak choćby te wychwalające "El Comandante". Wiem, że bywają piosenki z tekstem głupawym: kiwałem z politowaniem głową nad wpadającą w ucho "Mydełkiem Fa" i nie mogłem uwierzyć, gdy usłyszałem jak dzieci na lodowisku bawią się do rytmu piosenki, w której piosenkarka pięknym, acz smutnym głosem śpiewała "masz najpiękniejszą d... na świecie". Prawda, śpiewała po niemiecku, melodia wpadała w ucho i nawet znający ten język mogli nie zwrócić na to uwagę. To jednak, co leci z głośników tych młodych ludzi, których spotykam na ulicy, to już demoralizacja w stopniu najwyższym.
To nie jest tak, że młodzi w ten sposób wyrażają czy wykrzykują swój ból istnienia - jak to się czasem twierdzi. Ciagłę powtarzanie że on albo i ty macie przejeb... wychwalanie agresji, zachęta do ucieczki w narkotyki to zwyczajne nakręcanie się. Nakręcanie się w przekonaniu, że cały świat wokół mnie jest brudny, podły, bezsensowny i zły. A jak się ktoś dobrze nakręci, to nawet na "dzień dobry" odpowie "spierd..." Podobnie zresztą nie jest żadnym odreagowywaniem słuchanie heavy metalu, w którym ogólny łomot zagłuszaa chrypliwe wycie solisty. Po niewielkie dawce czegoś takiego sam mam ochotę zbluzgać pierwszego lepszego, który się napatoczy, a jeśli trzeba będzie się stawiał to nawet walnąć pięścią.
Powtarzam: to nie jest wykrzykiwanie bólu, to jest nakręcanie się. Człowiek jest tym, czym się karmi, prawda? Dotyczy to zwłaszcza życia duchowego. Nawet gdy w domu i szkole jest źle, gdyby karmił swoją duszę jakimś pięknem, miałby w co uciec. Ale nawet jeśli w domu jest OK, a on ciągle karmi swoją duszę wulgaryzmami i wszelakim innym brudem, to co się dziwić, ze takim brudnym człowiekiem się staje? Co się dziwić dzieczynom, które rozmawiając ze sobą ciągle powtarzają k..., pier... wyje.. itd? Tym przecież rap nakarmił ich serca, prawda?
Jeśli raper powiedział, że jak masz "wyje...", to drogą do wyjścia z sytuacji jest LSD nie ma co się dziwić, że część młodych ten schemat będzie realizowało. Bardzo wychowawcze, nie ma co....