Odpowiedzialność
dodane 2021-01-12 13:02
No to kwarantanne narodową nam przedłużono...
Jak to było? Już trudno się połapać. Tyle różnych etapów rząd nam w epidemii zafundował. Do lata było różnie. Był etap zabijania odporności (inaczej nie można nazwać zakazywanie ruchu na świeżym powietrzu) etap "nic się nie dzieje" - gdy miały być wybory. Był etap badań przesiewowych - na kopalniach, nie np. w magazynach Amazonu i zamykanie na tej podstawie całych miast w czerwonej strefie...Był etap zarządzania ryzykiem (który skończył się gwałtownym wzrostem zachorowań), był etap odpowiedzialności, jest - ciągle jest narodowa kwarantanna. Oczywiście wbrew ustalonym wcześniej zasadom. Ciągle musimy ponosić ofiary. Najgorzej, że część z nas całkiem wymierne i wręcz tragiczne dla naszej sytuacji materialnej. I gdy wczoraj zapadła decyzja, ze tylko ruszają szkoły (najmłodsze klasy) to tak sobie pomyślałem...Czy rząd w tej walce z epidemią sam uczestniczy? Finansowo znaczy się. Czy premier, ministrowie, w ramach solidarności z zamykanymi branżami, obniżyli sobie pensję?
Przyznaję, jestem rozgoryczony. Tym, że ciągle jesteśmy łudzeni, mamieni i okłamywani. Musimy się poświęcić - słychać, gdy wprowadzane są nowe obostrzenia. No i poświęcamy się. A potem znowu i znowu, bo rząd boi się ryzyka nowych wzrostów zachorowań. Dla naszego dobra? Mam wątpliwości. Dla dobra sporej części społeczeństwa na pewno nie. Spora część tych obostrzeń, jak zamknięte stoki narciarskie i kwatery, jest zresztą mocno na wyrost czy wręcz na złość tym, którzy wcześniejszych obostrzeń nie przestrzegali. Rząd dba tu przede wszystkim o własne dobro. Żeby mógł się pochwalić, jak skutecznie walczył z epidemią. Słupki zachorowań i zgonów są wszystkim znane. Słupki pozaemidemicznych ofiar tych działań znane nie są. Co najwyżej coś tam się o nich przebąkuje... Walczymy z epidemią? To traktujcie nas poważnie, a nie jak małe dzieci, którym choć do końca drogi pod górkę jeszcze daleko niektórzy "mądrzy" rodzice obiecują, że już tylko kawałek... Jeśli do obostrzeń dodaje się obostrzenia, a potem kolejne i znów i jeszcze i jeszcze to nie jest to traktowanie nas odpowiedzialnie, ale coś, co w innych układach nazwano by mobbingiem. Dręczeniem ofiar.
Trudno mi w to uwierzyć, ale fakty są jakie są. Oto na moich oczach realizują się scenariusze znane mi wcześniej z teorii spiskowych. Jest epidemia - przecież nie tak straszne jak dżuma czy cholera, jest testowanie na ile się zgodzimy. Przeszkadzające w oddychaniu maski na twarzach już przełknęliśmy. Zakaz kupowania, sprzedawania, odpoczynku też. Tylko z zakazam wychodzenia z domu się nie udało, Ale teraz zgadzamy się na nie do końca sprawdzone szczepionki. Następuje też drenaż oszczędności, wpychanie w zadłużenie... Kto niebawem będzie jedynym graczem z pieniędzmi? Banki oczywiście. Banki mogące pożyczyć resztki naszych oszczędności kilka razy i w ten sposób produkujące pieniądze. Banki, które mają pieniądze z zysków, jakie wypracujemy... w przyszłości. Banki, które zyskują tym więcej, im bardziej przedsiębiorcy, przyciśnięci biedą, są w nich zadłużeni.... I tak dobro wspólne staje się dobrem wspólniejszym.... Wszystko dla naszego dobra oczywiście.
Nie pisze już nawet jaki jest dalszy rozwój sytuacji według tych spiskowych scenariuszy. Ciągle wydaje mi się nieprawdopodobny. Ale... Jak do tego dodaję cenzurę stosowaną przez właścicieli mediów społecznościowych, to widzę, że przewidywania jednak się sprawdzają. Czy po epidemii wszystko wróci do poprzedniego stanu? To raczej niemożliwe...
Zastanawiam się ile mi jeszcze życia zostało. I nawet zaczynam się cieszyć, ze może niektórych spraw już nie dożyję... A wydawało mi się, po upadu komuny, że w takie absurdy wtłoczyć się już nie damy...