Piątkowe marzenia
dodane 2020-05-08 20:00
Niebo dziś tak pięknie niebieskie, a chmury takie białe. Nic, tylko się rozkoszować :)
Piątkowe popołudnie. Czas na odsapkę. Po raz pierwszy od dwóch tygodni myślę o labie. No, bez przesady, swoje muszę jeszcze zrobić. Choćby poprawić tekst o aborcji w kontekście piątego przykazania. Ale tylko troszeczkę :)
Upragniony wyjazd w góry odwleka się i odwleka. Trudno. W sumie nawet dobrze nie trzeba zamykać oczu, żeby to wszystko zobaczyć przed oczyma duszy. No ale to jednak nie to samo. Dobrze, ze mam oczy nie tylko duszy, ale też te całkiem materialne. Poza tym...
Chyba jestem straszny chciwiec i oczny żarłok. No bo jak sobie przypomnę widok jednego miejsca, to zaraz chciałbym być i w drugim i trzecim i dziesiątym, a w końcu jeszcze tam, gdzie mnie nie było. E, chyba lepiej w takim razie takich obrazów przed oczy nie przywoływać. Człowiek się tylko frustruje, że nie ma daru przenoszenia się z miejsca na miejsce za pomocą zaklęcia "chcę być tam a tam" pstryknięcia palcami. Gdzież ja bym wtedy przed snem nie podróżował? :) Ale pewnie i tak by mi było mało. Nic, pozostaje czekać na Królestwo Niebieskie. Mam mocną nadzieję, że to nie będzie całkiem nowy świat, ale ten nasz, tylko odnowiony. I już się cieszę. Możecie to sobie wyobrazić: chodzić po Tatrach gdzie oczy poniosą bez obaw, że jakiś filanc przydybie?
Już to widzę. Kółeczko przez Wołoszyn i Koszystą. Przejście przez Gładka i Zawory Do Koprowej. Albo i do Cichej i stamtąd na Kamienistą. Przez Tomanową oczywiście. Albo biwak na Niżnych Rysach. Albo odpoczynek na Galerii Wołowcowej. Noc na Galerii Mięguszowieckiej. Jeszcze lepiej na takiej świetnej półce, z jakieś czterdzieści metrów pod szczytem Mięguszowickiego. Czy przejście z Popradzkiego Doliną Złomisk do Kaczej. Albo na Zadni Gerlach przez Wielicki i Litworowy, z zejsciem z Przełęczy Tetmajera Walowym Żlebem do szerokiej Batyżowieckiej. Czy przejście z Kieżmarskiej przez Dziką do Pięciu Stawów Spiskich. Z wypadem na Baranie Rogi oczywiście.... Ech! Żeby choć popatrzeć na Białczańską Wyżnią z Żabiego Mnicha!
Stop stop Andrzeju, nie tak szybko :) Lepiej nie przywoływać takich obrazów póki trwa to, co się "dziś" nazywa. Żadnej Rabiej Skały, Chryszczatej, Hyrlatej czy Matragony. Żadnej Jasieli, Ożennej czy Bielicznej. Złotego Stołu, Dziumbira, Ostredoka, Rakytova czy Paraca. Podobnie Bielice, Spaloną i Pasterkę też sobie odpuść! Trwa dziś, a dziś - wiadomo. Epidemia, praca, praca epidemia. I obowiązki. Dziś, jutro, pojutrze za tydzień, dwa, trzy i za pół roku... Jeszcze nie czas na niebieskie połoniny. Zresztą one chyba jednak będą zielone.