Złośliwości, Codzienność
Na złość!
dodane 2017-12-06 15:43
Polityka mi się nie podoba. Te wszystkie gierki, półprawdy i kłamstewka... Aż człowieka mdli. Ale nie przestanę się tym interesować. Na złość! Przecież chyba właśnie o to chodzi, żebym przestał i żeby mi było wszystko jedno, byle mieć święty spokój. Niedoczekanie!
Nie wiem czy mieliśmy od czasów wojny lepszego premiera niż Beata Szydło. Ja głupi oczywiście jestem i się nie znam, ale tak to z mojej perspektywy wyglądało. Sprawy szły uczciwie, ona sama była uczciwa. Gdzieś tam na obrzeżach były harce - wokół wojska i sądów, ale my, zwykli obywatele, nie mogliśmy narzekać. Wiem wiem, wojsko i wymiar sprawiedliwości to sprawy niezwykle ważne. Tyle że tylko dla tych, którzy są żadni władzy. Na życie szarych obywateli takie spory niespecjalnie się przekładają. Dlatego napisałem, że mimo harców wokół tych spraw my narzekać żeśmy nie mogli.
Poza tym trzeba pamiętać, że pani Szydło nie była samodzielnym liderem. Jeśli jej ministrowie robili co chcieli - jak to ktoś o tym rządzie powiedział - to nie dlatego, że szef rządu tego nie ogarniał, ale dlatego, że układ był nie za ciekawy. Ministrowie zawsze mogli poskarżyć się na złą Panią Premier do Prezesa. I co tu dużo mówić, tak czasem tak to wyglądało. Że zwyczajnie byli wobec niej nielojalni i grali w swoje gierki.
Jeśli dzisiejsza szefowa rządu zostanie odwołana, a premierem zostanie mianowany ktoś inny niż Jarosław Kaczyński, nic istotnego w naszym systemie władzy się nie zmieni. Nowy premier, jeśli będzie chciał dobra Polski, dalej będzie musiał lawirować, by nie narazić się tym ważniejszym. A że nie wydaje mi się dobrym pomysłem, by sam Prezes obejmował ster rządu, pozostaje poradzić mu, by udzielił nowemu premierowi bezwarunkowego wsparcia i wyrzucał za frak wszystkich ministrów rządu próbujących u niego ugrać swoje ponad głową premiera. Zresztą, co tu dużo mówić, kto raz jest nielojalny wobec swojego szefa i skarży się nań do zwierzchności, ten już zawsze będzie miał tendencje do takiego rozgrywania spraw. Takich lepiej od siebie odsuwać, bo nie wiadomo kiedy i za ile będą gotowi sprzedać kolejnych zwierzchników.
Parę dni temu na naszym portalu pojawił się tekst w którym mowa było, że PiS może utrzymać władzę przez wiele następnych lat. Choć używano innych słów, było to takie swoiste, wyśmiewane u poprzedników, "nie mamy z kim przegrać". Cóż, pycha niejednego już zgubiła. Dekadę temu także PiS. Szybko może się okazać, że niezwyciężeni staną się partią kanapową. Tak zresztą jest zawsze, gdy politycy władzy zapominają o dobru Polski, a zaczynają walczyć między sobą. I choć nauka nie poszła w las - przez dwa lata bardzo się pilnowano - teraz pokusa wyłokciowana sobie lepszej pozycji zwycięża.
Co tu dużo mówić, płakać z tego powodu nie będę. Gdyby chodziło o partię naprawdę proobywatelską, szczerze troszczącą się o dobro wspólne, byłbym zmartwiony. Ale skoro teraz mogę zobaczyć, ze nie o to chodzi... A niech się dzieje co chce. I choć może kiedyś do władzy znów dojdzie partia, która na sztandarach będzie miała walkę z Kościołem to co z tego? Przecież modlić się nikt mi nie zakaże. A wszystko inne... Państwa Bożego na ziemi i tak nie zbudujemy. W sumie więc wszystko jedno. Mniej czy bardziej, każdej władzy trzeba będzie patrzyć na ręce....