8 wrzesień 2012

dodane 12:45

Eh. Tak by mi się chciał powiedzieć. Jak mi ostatnio ciężko, ale nie dlatego, że życie ciężkie, sam sobie ciężko robię, sam siebie prowadzę ciężkimi drogami, tam sobie dokładam. Ostatnio jestem taki nerwowy, że aż strach.

Niedawno zastanawiałem się, dlaczego znowu tak upadam, dlaczego znowu tak mi nie idzie walka z grzechami, czemu znowu jestem taki słaby i nie potrafię stawiać czoła pokusom i grzechom, skoro już mi szło lepiej w tej walce z nałogami i słabościami największymi. Co się stało? I bach - wiem dlaczego. W sierpniu jakoś mniej się modliłem, przestałem słuchać rozważań z Modlitwy w Drodze, nie wygospodarowałem sobie też czasu, żeby odmówić coś więcej niż dziesiątkę różańca, bo wcześniej to i zdarzało mi się cząstkę rozważyć od czasu do czasu (no łał, cząstkę rozważyłem... dla mnie to jednak coś). W sierpniu zaś była trochę posucha... I druga myśl, która przyszło niedługo potem - przecież spowiednik mówił, że z modlitwy płynie łaska, w modlitwie jest nasza siła. I nagle wszystko stało się jasne - podupadła modlitwa, zakradł się grzech. Jak zrobiło się mniej miejsca dla Boga, więcej przestrzeni do wykorzystania znalazł nieprzyjaciel. I znalazłem potwierdzenie słów ze spowiedzi, że rzeczywiście modlitwa ma duże znaczenie. Wróciłem do rozważania Modlitwy w Drodze (bo to zawsze codziennie słyszana i rozważana ewangelia), staram się dobrze modlić, chociaż ilość tej modlitwy też powinna być jeszcze większa.

Muszę też pójść do spowiedzi, bo czasami już jakbym nad sobą nie panował... Niech to przygnębienie przepadnie.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane

Kategorie