Wieczór uwielbienia
dodane 2012-02-28 11:16
Na każde zdjęcie można kliknąć i powiększyć.
Dwa słowa na temat samego Wieczoru Uwielbienia. Po pierwsze - zamieściłem jak widać trzy zdjęcia, Ci którzy nie mają pojęcia jak wygląda jakieś spotkanie modlitewne inne niż msza święta, mogą sobie zobaczyć. Chociaż niby jaka tutaj różnica - siedzimy w ławkach i modlimy się do Boga. Jest jednak pewna zmiana - na mszy świętej wydaje nam się, że jednak w centrum jest ksiądz, bo przecież stoi na ołtarzu, modli się, mówi do nas, my mu odpowiadamy itp. Tutaj z kolei nawet nie trzeba się wysilać żeby dostrzec, że w centrum jest tylko i wyłącznie Bóg. Jezus jest cały czas na ołtarzu, kapłani stoją po boku i bez przerwy śpiewamy pieśni uwielbienia, modlimy się, wysławiamy Jezusa, prosimy, dziękujemy.. Jest Jezus i tylko Jezus. I to jest pewna róznica. Ksiądz chodzi z Panem Jezusem po kościele, przystaje przy każdej ławce, z każdej strony i błogosławi. To też jest szczególna chwila, taki krótki moment kiedy staje się tak blisko, patrzy się z tak bliska, jest to moment taki osobisty, prawie sam na sam.. Oczywiście Komunia święta to jest całkowicie inna bliskość, ale to też trochę co innego. Tutaj po prostu tak jak kiedyś, Jezus chodzi między tłumem, błogosławi mu, a ludzie wyciągają ręce, chcą wrócić na siebie uwagę, otrzymać łaskę.. Nie bez powodu autor pewnego tekstu pisał, że ludzie cierpią na brak obecności Boga, nie odczuwają Go na mszy świętej, tego potrzeba Kościołowi i właśnie chociażby na Wieczorach Uwielbienia jest taka okazja, że widzisz, że czujesz! To jest ten Bóg, którego często nie potrafimy odnaleźć w codziennym życiu. Czuje się to także gdy spotkaniu takiemu towarzyszy grupa charyzmatyczna. To tacy dzisiejsi prorocy, ludzie z charyzmatem Ducha Świętego. Przekazują słowa Pana Jezusa, poprzez natchnienia, które otrzymują. Powiem szczerze - nie każdy charyzmatyk jest "pewny", ale właśnie dlatego księża proszą o składanie świadectwa, żeby oni wiedzieli, że to co przekazują od Pana Jezusa, to jest prawda. Ksiądz ostatnio dokładnie to mówił. Oni sami nie zawsze są pewni. Ale jak taki charyzmatyk powie "Do pewnej młodej osoby: dziecko, nie martw sie, pomogę Ci, bądź spokojny", a Ty czujesz w tym momencie ciepło i spokój, a jutro Ci się problem cudownie rozwiązuje, albo dokładniej: "Pan Jezus uzdrawia w tym momencie człowieka, który cierpi na ból w prawym kolanie", a Ciebie nagle w tej chwili przestaje boleć kolano, które dokuczało połowę życia i uniemożliwiało normalne funkcjonowanie, to przecież choćbyś stanął normalnie przed Bogiem! Dotknął go i zobaczył go na własne oczy! Właśnie takie rzeczy się dzieją. Tego typu spotkania modlitwne, to stanięcie z Panem Jezusem twarzą w twarz.
Co mi się podobało - w kościele przygaszono światła (co widać na zdjęciach), w pełni oświetlony był tylko ołtarz. Po pierwsze - łatwiej i lepiej się wtedy modlić i adorować, po drugie - człowiek się tak nie krępuje i może też temu służył ten zabieg. Ksiądz z początku mówil, żeby się nie krępować, kto chce niech stoi, kto chce niech siedzi, a kto chce niech klęczy. To jest moment dla Pana Jezusa, nie zmarnujmy nawet sekundy tylko dlatego, że się krępujemy. I tak też było, każdy się modlił na swój sposób. Ja klęczałem, przedemną ktoś siedział, a z przodu kilka osób wstawało co jakiś czas i podnosiło ręce. Też bym chętnie wstał i podniósł ręce, no ale.. krępuję się :) Ale klęcząc też bardzo dobrze mi się modli. Co do śpiewu to ta sama sprawa - nie każdy umie, ale każdy śpiewał. I o to chodzi.
Brakowało mi tej grupy charyzmatycznej troszkę... Na mszy z modlitwą o uzdrowienie, na której byłem w styczniu (w zasadzie dokładnie to samo co Wieczór Uwielbienia, różnica taka że ksiądz nie chodził po kościele z Panem Jezusem) była taka grupa i przekazywała słowa Pana Jezusa. To zawsze jest pewien cud, w którym człowiek chciałby uczestniczyć. Był jednak ten sam ksiądz, który moim zdaniem bardzo fajnie prowadzi modlitwę. Mówił kazanie na mszy w styczniu (http://odnowa.opole.pl/index.php/audio-video/nagrania-audio.html - pierwsze z góry, warto przesłuchać), a teraz prowadził całą modlitwę. On należy do jakiejś Odnowy w Duchu Świętym czy coś, nie jest żadnym wikarym w żadnej parafii, tylko należy do takiego ruchu i pewno jest wszędzie tam, gdzie ten ruch coś działa. Dobrze.
Czy uważam, że pomagają mi takie spotkania? Tak. DUŻO. Najlepiej pójść samemu i zobaczyć zmiany w samym sobie. Oddaj swoje życie Jezusowi.
Uważam, że wczoraj dotknęło mnie Miłosierdzie Boże (edit 5.03: w sensie otrzymałem łaskę, o która się modliłem). Napiszę o tym innym razem. Ale normalnie aż się poryczałem, popatrzyłem na obrazek Jezusa Miłosiernego i myślałem tylko, jaki Jezus jest dobry, nieskończenie dobry... Są czasami momenty, kiedy dotyka nas jakaś łaska, coś się zdarzy itp i widzimy na własne oczy tą Bożą miłość, dobroć, miłosierdzie, litość, troskę.. To o czym się mówi, ale czego się czasami nie czuje. A jak coś się czasem wydarzy, to chociaż się niby wiedziało i w to wierzyło, to dopiero wtedy się to czuje i choćby się Boga zobaczyło... Myślę, że jak umrzemy i staniemy przed Bogiem, to pierw nam mało serce nie pęknie jak zobaczymy jaki On naprawdę jest dobry i miłosierny. Gdybyśmy teraz mogli poznać rzeczywiście tą prawdziwą Bożą dobroć i miłosierdzie, to zrozumielibyśmy, że naprawdę największym cierpieniem w czyśćcu (a także w piekle, o czym pisała św. siostra Faustyna) jest to, że nie można być przy Bogu...
Życzę miłego dnia i pozdrawiam.
P.S. Na Wieczorze był też ten teoretyczny plus (dla mnie), że było dość mało ludzi, w sensie było jeszcze miejsce w ławkach. To dlatego, że był to dopiero drugi taki Wieczór, dopiero to tutaj raczkuje, na mszę z modlitwą o uzdrowienie przyszło o wiele więcej ludzi (inny kościół), bo to już od iluś tam lat się tutaj organizuje. W kościele, do którego chodzi na Wieczory moja rodzina, było ostatnio coś 4,5 tysiąca ludzi, ciężko szpilkę wepchnąć, bo tam już coś 18 Wieczór był.. A na pierwszym też podobno garstka tylko przyszła. Teraz autokary zjeżdżają. Więc tutaj mam ten teoretyczny plus, że mam w miarę luz narazie :) Ale wolałbym, żeby więcej ludzi przyszło, bo w końcu Pan Jezus czeka.