Bo zaraz idę spać. W sprawie pisma - ostatnio zacięte debaty na temat korekty. Jeśli o korekcie mowa, to dołączyła nowa koleżanka. Wiążę z nią pewne nadzieje, bo pracuje zawodowo jako korektor w wydawnictwie, stąd liczę, że dobrze poprawi nasze teksty :) Dzisiaj, po chyba dwóch tygodniach, w końcu zatwierdziliśmy pewien artykuł. W ostatnich 3 dniach powstała burza na linii ja-autorka-korektorka, ale w końcu wszyscy są zadowoleni. Dni lecą, a wielu tekstów ciągle nie ma, autorzy zapewniają, że zdążą. 
Dłubałem dzisiaj trochę przy stronie, powinna być gotowa w momencie publikacji pierwszego numeru.

Sprawy inne. Baaaardzo zimno na dworze. Ale cieszę się, że nie ma śniegu, bo było by dodatkowo ślisko. Mam też trochę kiepski nastrój w ostatnich dniach. Może nie będę ujawniał szczegółów i powodów. 

Trochę ciężko dogaduję się z siostrą.. 

Jutro kolejny krok w pewnej sprawie. Ufam.

Aha, przeczytałem do końca tą książkę o misjonarzu. Bardzo ciekawa. Dużo dowiedziałem się o pracy misjonarza i na pewno będę ich od dzisiaj bardziej cenił. Nie wiedziałem, że robią tak dużo. W zasadzie oddają swoje życie całkowicie dla Jezusa i bliźnich. Przy okazji dużo ciekawych faktów z życia mieszkańców Afryki, a to mnie bardzo interesuje. Dość dużo zdjęć, co też bardzo mi się spodobało. Ogólnie mówiąc książka fajna. Były dwie rzeczy (jedna związana z treścią, druga z formą tekstu), co do których miałem zastrzeżenia, ale nie będę ich poruszał na blogu, bo to moje prywatne przemyślenia, które może nie są właściwe.

Obejrzałem dwa sezony (łącznie 6 odcinków po 1,5 godziny) Sherlocka. Serial nawet fajny, ciekawy, główny bogater (konkretnie to aktor, który go grał) trochę mnie irytował, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Trzeba wyłączyć też trochę rozsądne myślenie :) Chciałem też obejrzeć inny serial, ale po jednym odcinku zrezygnowałem. Irytował mnie co jakiś czas, aż w końcu nie wytrzymałem.

To tyle, dobranoc.