O ufności raz kolejny
dodane 2011-12-17 22:08
Ktoś, nie powiem kto, mówi mi ostatnio, nie wiem czemu, w odpowiedzi na to, żeby modlić się ufać, że człowiek może nie przyjąć Bożej łaski, jakiś tam przykład nawet z Pisma Świętego, wcześniej kiedyś słyszałem inny przykład z życia świętego itp. Mamy wolną wolę itp. To jest powiedziane oczywiście w dobrej intencji, nie żeby się ze mną kłócić, ale.. no właśnie? Po co? Dla mnie takie myślenie to osłabienie ufności. Jasne, że mamy wolną wolę, ale NIE OBCHODZI MNIE TO. Ja się modlę, ja ufam i na tym koniec. Jezu, pomóż, ufam Tobie! I koniec, koniec, koniec. Albo jest coś jeszcze - żyć tak, żeby starać się aby ta łaska się urzeczywistniła. Nie, że modlę się, ufam i siadam z założonymi rękami. Mamy się starać, robić ile możemy, licząc jednak na Jezusa. A myślenie, że ktoś, za kogo się modlę czy ja sam itp, że ktoś może nie przyjąć łaski - co mi to daje? NiC. Szwęda się tylko gdzieś potem w głowie gdy człowiek się modli i chce całym sobą zaufać. Może wracać jak pokusa, aby w naszej ufności pojawiły się jakieś zakłócenia. Wszyscy święci mówili, Jezus też tak nauczał, że ważna jest ufność, ufność i jeszcze raz ufność. I my mamy modlić się i ufać. I to tyle.
Jeśli jakaś osoba jest oporna i łaska nie nadchodzi - módl się dalej, do skutku. Trzeba być wytrwałym. To też jest bardzo ważne. To nie może tak być, że uklęknę jeden dzień, drugi, no dobra trzeci, ostatnia szansa - czwarty, a jak nic, to obrażam się i tyle. Przytoczmy historię świętej Moniki. Ile modliła się o nawrócenie syna? Nie jeden dzień, nie tydzień, ani nawet nie miesiąc, ani też rok. Ona modliła się 40 lat! To jest wytrwałość. Jeśli nam zależy to i my będziemy się modlili przez 40 lat o jakąś łaskę. Ale popatrzmy co się stało po tych 40 latach u świętej Moniki. Jej syn nie tylko nawrócił się, on został świętym! Warto było modlić się te 40 lat?
Poza tym, żeby modlić się wytrwale i do skutku, warto też prosić, aby Jezus usunął wszystko, co może stać na przeszkodzie, aby dana osoba przyjełą łaskę. Aby pomógł nam czy innej osobie przyjąć tą łaskę. To też jest ważne.
Co jeszcze. Jeśli nawet nie zdarzy się łaska, o którą prosimy, to modlitwa nigdy nie zostaje bez efektu. Łaska, o którą prosimy, nie zawsze musi nam wyjść na dobre. My prosimy czasami o sprawy błache, które nie są nam potrzebne, które moga nam dodatkowo zaszkodzić. A potem się dziwić czemu Bóg nie pomógł. Bóg zawsze pomoże, jeśli tylko ta łaska wyjdzie nam na dobre. A jeśli nie, to otrzymamy inną łaskę. Jeśli jakiś trud nie zniknie, to chociaż otrzymamy siły do jego zniesienia.
Dopóki jesteśmy na ziemi nie dowiemy się jakie skutki przyniosła nasza modlitwa. Czasami nie widzimy łaski, nie czujemy jej, wydaje nam się, że Bóg nas zostawił, podczas gdy w rzeczywistości nam pomógł. Ja sam miałem sytuację (może kiedyś opiszę dokładnie), w sumie to niejedną, że myślałem "dlaczego Jezu? przecież mogło się tak dobrze ułożyć, przecież człowiek nawet wtedy chciał, czemu się to nie udało kiedy była taka dobra okazja, a teraz znowu muszę się tym przejmować i o to modlić, a człowiek już tak teraz nie chce". Nie rozumiałem sytuacji. A potem, po jakimś czasie (w sensie ponad rok) okazało się, że gdyby wtedy to się ułożyło tak jak pragnąłem i wzdychałem później, to było by kiepsko. I łaską Bożą było to, że wtedy się nie udało, bo teraz nie wiem co bym zrobił, a udać się może teraz. Może namieszałem, bo nie chcę póki co konkretów pisać, w każdym razie chodzi mi o to, że Bóg czuwa nad nami, że modlitwa zawsze przynosi efekty, chociaż my nie zawsze je dostrzegamy i nie zawsze rozumiemy. Prędzej czy później przekonamy się, że nawet wtedy, gdy wydawało się, że Bóg nas zostawił, to w rzeczywistości zadbał wtedy o nas i okazał swoją łaskę. Bóg wie którędy droga bezpieczna i dobra dla nas, my tego nie wiemy.
Podsumowując przesłanie dzisiejszego posta - módlmy się z całego serca, ufajmy z całego serca i prośmy o pomoc w przyjęciu łaski. I módlmy się wytrwale, do skutku. Jak brakuje sił, to prośmy też o siły i wytrwałość. I to tyle, nic poza tym.
Pozdrawiam.