Niebo
dodane 2011-11-25 23:36
Dzisiaj znowu miałem walki w moich słabościach, z pokusami działającymi na moich słabościach. Gdy człowiek wystawia się na okazję do grzechu i ma jakieś słabości pod tym względem, to jest naprawdę ciężko. Wiemy jak to jest. Osoba uzależniona od alkoholu powinna unikać widoku alkoholu, osoba łakoma najlepiej jak prosi kogoś bliskiego o zrobienie zakupów, osoba która łatwo daje się wplątać w obgadywanie powinna unikać towarzystwa plotkarzy. A gdy człowiek jednak narazi się na niebezpieczeństwo pokusy, trzeba czasami solidnie się napocić, żeby tą walkę wygrać. Ja też mam walki, z jednymi jest mi łatwiej, w innych aż mnie coś ściska. Często bywało, że stawała się inna rzeczywistość, gdy się wkraczało w rejon zagrożony. Człowiek stawał się inną osobą. Czasami bywało to przerażające, naprawdę. I jakikolwiek byłby to grzech i słabość, we wszystkim można się zatracić. Ostatnio jakoś łatwiej mi panować nad sobą. Jestem bardziej trzeźwy i silniejszy. Czuję po prostu, że mam jakąś tam siłę, żeby się oprzeć. Na pewno wiele osób wie jak to jest, czasami czuje się jak dziecko, taki bezbronny, chce się walczyć z przeciwnikiem, pokonać pokusę, chcemy strzelać ale mamy pusty magazynek, związane ręce, zero siły. A teraz jakąś tam siłę wewnątrz czuję, nie tak że spokojnie nic mną nie zachwieje, chwieje i to nie raz bardzo, ale mam siły, żeby się nie przewrócić. I tutaj zbliżamy się do sedna sprawy.
Modlitwa. Wspominałem, że dostałem od przyjaciela książeczkę, modlitewnik. Różnie ludzie o nim mówią, bo zawiera też prywatne, niezatwierdzone przez Kościół objawienia, ale przecież można opierać się na tej części, która ma potwierdzenie Kościoła. Staram się codziennie odmawiać egzorcyzm. W moim przypadku opieram się na trzech, w zasadzie czterech modlitwach, dość krótkich. Pierwsza to modlitwa do św. Michała Archanioła, popularny egzorcyzm, który polecano odmawiać w kościele po mszy świętej (w mojej parafii praktykowano to tylko kilka razy, chyba o tym zapomniano), drugi ezgorcyzm to modlitwa do Maryi, trzeci o Trójcy Świętej, czwarte to modlitwa do Ducha Świętego. Bardzo krótkie modlitwy, więc postaram się tutaj na bloga też to wrzucić. I jak mówię - codziennie staram się odmówić. Przed modlitwą przeżegnać się wodą święconą (w zaleceniach jest napisane, żeby pokropić wodą święconą miejsce, w którym się modli).
Codziennie na modlitwie oddaję też Jezusowi moje słabości, tutaj konkretnie wymieniał nie będę, ale Panu Jezusowi wymieniam. Wszystko to co chore, co mi szkodzi, oddaję, wszystko po kolei. I proszę by, jeśli zechce, uzdrowił mnie i uleczył w Swoich Najświętszych Ranach. Siostra mi tak zaleciła, zalecam i ja każdemu kto to przeczyta (mam nadzieję, że na marne tego nie będę pisał).
I właśnie tutaj wniosek, skojarzmy wszystko. Umocnienie w walce, modlitwa. Efekt i przyczyna. Wszyscy wiemy, że Bóg udziela łaski. Wszyscy się modlimy i często o coś prosimy i wierzymy, że to otrzymamy. Wiemy, że Jezus wysłuchuje modlitw, że udziela łaski. Wiemy to. Ale jak czegoś doświadczamy, jak człowiek klęczy, modli się, a potem dotknie, zobaczy, poczuje, to.. to wiesz, czujesz tą miłość, czujesz to wszystko, widzisz to wszystko. Widzisz realną, prawdziwą, namacalną łaskę i interwencję z nieba. Widzisz, doświadczasz, że to wszystko się dzieje. Inną rzeczą jest czytać, słuchać i wierzyć, a inną rzeczą jest poczuć i zobaczyć. My wszyscy w Boga wierzymy, w to wszystko co jest napisane, wiemy że jest samą Miłością, niepojętą, niewyobrażalną, wiemy o tym. Ale jak już dane nam będzie Go zobaczyć, to będzie zupełnie co innego, jakbyśmy Boga nie znali. Jak nawet widzisz coś w telewizji, widzisz na obrazku, słyszysz o tym wszystko co można o tym powiedzieć, masz wyobrażenie, znasz to w teorii doskonale, ale jak znajdziesz się tam w rzeczywistości to zawsze powiesz, że to zupełnie co innego niż jak się widzi w telewizji, że mimo że niby się zna, nawet się widziało, wszystko słyszało, to tak choćby człowiek na nowo zobaczył i uderza to w człowieka z nową siłą i pięknem. Tak samo jak wiemy, że jest modlitwa, jest łaska, to gdy człowiek się modli, a potem gdy doświadcza łaski to jest coś.. coś innego, gdy się widzi, że to wszystko jest.. Niebo, nasz Bóg, święci, to wszystko jest wokół nas, my czytamy nieraz Pismo Święte i się nam wydaje choćby to była inna bajka, chociaż wiemy, że to prawda, ale tego nie czujemy, a jak się poczuje to jest zupełnie co innego, wtedy.. Nie wiem, jakoś słów nie potrafię znaleźć żeby to zlepić w ładną całość. To wszystko jest wokół nas, nam się czasami wydaje, że to jakaś inna rzeczywistość..
Mówiłem kiedyś jak pracę znalazłem? Modliłem się nowennę do św. Józefa, w sprawie pracy właśnie. Minęły dwa dni od zakończenia nowenny i dostałem sms od pewnej osoby, że dzwonili do tej osoby, bo szukają pracownika i czy dać mój numer telefonu, żeby ze mną się skontaktowali. Powiedziałem, że dobrze, po 10 minutach dostałem telefon, umówiłem się na rozmowę, dostałem pracę i to dość fajną (chociaż później się trochę pogorszyło).. Nawet z domu nie wyszedłem, nawet dokumentów nie złożyłem, mimo mojej nieporadności i może nawet lenistwa, dostałem pracę, o którą prosiłem w nowennie, św. Józef nawet sam się pofatygował.. To są chwile kiedy człowiek widzi, a nawet nie widzi, a czuje, czuje namacalnie, doświadcza tego, że jest łaska, Boża łaska, Boża interwencja, Boża pomoc..
Czy my pamiętamy, że Bóg jest samą miłością? To co pisałem dwa dni temu, co za świętą Faustyną pisałem, "Ty jesteś Miłosierdziem samym"! Św. Faustyna mówiła, że choćby miała na sumieniu wszystkie grzechy potępionych w piekle, z całą ufnością rzuciła by się w przepaść Bożego Miłosierdzia. Czy widzimy tą ufność? Czy Jezus nie mówił apostołom, że gdyby mieli wiarę to góra rzuciła by się w morze gdyby jej rozkazali? To jest to czego Jezus od nas wymaga. Ufność. Ufność, że Jezus może nam pomóc i że nam pomoże. Czyż nie jest On Wszechmocny? Czy to nie On nas stworzył, czy to nie On za nas umarł, ten niewinny, za nasze grzechy, żeby my, stworzenia marne, mieliśmy niebo? Ten, który nie potrzebuje nas nawet, żeby był szczęśliwy, przyszedł do nas, żeby za nas umrzeć, a my mamy nie ufać, że chce nam pomóc? Czegokolwiek byśmy nie potrzebowali, prosić zawsze z ufnością, że Jezus pomoże. Mieć pewność. A jak ktoś nie potrafi tak zaufać, bo słabi jesteśmy, ja przecież także, to tak jak mówił pewien człowiek do Jezusa: "zaradź memu niedowiarstwu".
Tym akcentem kończę, bo spać muszę iść. Pozdrawiam.