Nowy post
dodane 2011-11-12 23:47
Teraz drugi dzisiejszy post, bo poprzedni traktował o jednym temacie, nie chcę mieszać i nie chcę pisać książki.
Był wczoraj koncert mojej byłej ulubionej grupy, na temat której stworzyłem nawet stronę i forum, nawet wszedłem w ten światek trochę, zyskałem pochwały, pochwyciłem jakieś kontakty itp. Ciężko było to rzucić, ale wydaje mi się, że trzeba było. Towarzystwo pokazujące rogi nie jest jednak dla mnie dobrym towarzystem. I ja tą drogą nie mam zamiaru iść. Nie czułem wczoraj żalu, nikomu nie zadroszczę że był na koncercie. Za jakiś czas pewno przestanę na stronę zaglądać.
Staram się iść do przodu, ale średnio mi wychodzi. Staram się nie tracić spokoju serca i mieć jakąs tam pogodę ducha, też średnio wychodzi, chociaż nie jest najgorzej. Bo przecież sam nie jestem. Jezus jest ze mną, proszę codziennie, aby mnie podtrzymywał i prowadził. Człowiek licząc na samego siebie nic nie osiągnie, nic nie zdziała, nigdzie nie zajdzie, nawet na własnych nogach się nie utrzyma. Wydaje mi się, że wiem jaki mam cel w życiu, jakie mam zadanie do zrobienia. I będę do tego dążył. Będę szedł spokojnie, bo nie idę sam i idę w dobrym kierunku. Mam się na kim oprzeć, nawet jak upadnę, nawet jak w grzech popadnę, Jego miłość odemnie nie odstąpi. Ufać, ufać, ufać! Coraz bardziej i bardziej, być pewnym, wyrzekać się ziarnka niepewności, prosić o ufność, o nasze niedostatki, o zaradzenie naszemu niedowiarstwu.
Jest taka krówka modlitwa św Faustyny. Znaczy modlitwa ja na to mówię, to jest cytat wyjęty z Dzienniczka, ale jest to przecież modlitwą, bo jest zwrotem do Jezusa. "Jezu, polecam Ci wszystkie potrzeby duszy i ciała mojego. Ty możesz mnie wspomóc, bo jesteś Miłosierdziem samym. Ty jesteś moją jedyną nadzieją". Tak mniej więcej, bo z pamięci piszę. Ale piękne to wyznanie, piękna to modlitwa. I warto mówić to Panu Jezusowi.
Czytam dalej tą książkę o egzorcyście, widzę miłość Bożą, widzę Bożą potęgę. Widzę miłość ludzi, widzę wiarę ludzi. Widzę naukę. Jeszcze coś z tej nauki do serca zabrać.
Jutro, w zasadzie to za 15 minut, niedziela. Msza, której za tego życia nie pojmiemy. I wszystkim tej dobrej niedzieli życzę. Pamiętajmy o Jezusie, bo to Jego dzień. Pozdrawiam.