Back
dodane 2011-03-26 15:38
Jestem znowu na starym, dobrym blogu. Myślałem o emigracji na społecznościową wiarę, ale wróciłem. Swoją drogą trochę tam nie wszystko styka. Chciałem się tam realizować, ale cóż. To tyle co mam do powiedzenia na ten temat.
Co u mnie. W sumie nic, jak zawsze. Nie mam talentu do znajdywania pracy. Koniec tematu.
Co w moim życiu duchowym. Nie wiem. Są momenty lepsze, są gorsze. Mam dobre dni, kiedy czuję się silniejszy, jestem lepszy, a są dni jak teraz kiedy nie potrafię nawet wstać. Nadzieję pokładam w Miłosierdziu Bożym.
Pozostałe sprawy jako tako się prostują. Sprawa w kategorii duchowej trochę się poprawiła, dobijam do ostatniej prostej.
W kategorii pobytu niby nie jest źle, dał Bóg nadzieję, o którą prosiłem, ale moje serce ciągle uciśnione. Modlę się i w tym mam wielką nadzieję (pewność).
Świat? Trzęsienia ziemi, tsunami, skażenie radioaktywne, tak wygląda dzisiaj Japonia. W Afryce powstania, występują przeciwko reżimowi państwo za państwem, Europa się zaczyna mieszać. Żeby nas nic złego nie dosięgnęło. Może to znaki czasu? Nie wiem. Wiem, żeby się modlić, w każdej chwili i w każdej sytuacji.
Teoria jest zdecydowanie łatwiejsza niż praktyka. Wydaje mi się, że wiem co powinienem robić, mówię mądre słowa czasami do kogoś, jeden z drugim mogą sobie pomyśleć, że ze mnie dobry człowiek, ale nic z tego. Ja tylko czasami wiem jak się powinno zachować, ale samemu mi się wszystko ciężko praktykuje. Bywają chwile, że czuję ochotę do modlitwy, bywa że nawet przyjemnie mi się modli, ale np. dzisiaj majac okazję, spokój, nie chciało mi się pomodlić Koronki o 15, mimo że potrzeb mam wiele, a Miłosierdzia potrzebuję jak wody. Zresztą potrzebuje każdy, ale ja bo potrzebuję bardzo, bardzo dużo.
Bywało, że po popełnieniu grzechu byłem na krawędzi rozpaczy, strasznie mi źle było, ostatnio zacząłem myśleć, że nie powinienem tak się zachowywać, bo muszę mieć ufność w Miłosierdzie Boże, dlatego po prostu przeprosić i starać się poprawić. Trochę się jednak niepokoję, bo dzisiaj czy wczoraj nawet wielkiego żalu w sobie nie wzbudzam. Może to były podszepty szatana? Okej, nie powinno się rozpaczać, Jezus nie pozwala, bo mamy mieć ufność w Jego Miłosierdzie, które jest jak góra w porównaniu do ziarnka naszego grzechu, ale warunek jest jeden: żal. Nie wolno rozpaczać, ale trzeba w sobie wzbudzić żal, zawsze, przeprosić serdecznie i postanowić się poprawić. Tylko trzeba o tym myśleć gdy się mówi, że chce się poprawić, mówić to z sercem, żeby potem w momencie pokusy to serce nam przypomniało o postanowieniu. Ktoś mi spokój zabiera.. Kończę, wpadnę za jakiś czas.