Zwykła
Ludzie
dodane 2010-10-05 22:34
W ostatnim czasie mam dużo kontaktu z ludźmi, którzy nie mają z kolei kontaktu z Bogiem. Nie mają, bo nie chcą. Wiedzą mniej lub bardziej, że ja jestem jaki jestem, ale nic z tego nie wynika. Piątek, nikt nie pości. Niedziela, nikt za bardzo nie wybiera się do kościoła. Ale można za to zrobić sprzątanie. Wstajemy rano, telewizor, bum bum z głośników, jakaś muzyczka, "dzień dobry" Panu Bogu po co. Ale nie do końca bez Boga, w końcu "Jezus Maria" co jakiś czas się pojawi. Mnie to trochę boli, ktokolwiek by to nie był, czy to osoba mi bliska, czy taka, którą pierwszy raz na oczy widzę, nie znam ani nic. Trochę gorszy, bo zasmucają i nie szanują Osoby, którą kochasz. Włączysz TV, a tam gadanie o wyrzuceniu religii ze szkół, odłączeniu państwa od Kościoła, obgadywanie duchownych, nie tylko przez polityków, którym zresztą przytakuje nasz ponoć katolicki naród, ale i wyśmiewanie Kościoła przez młodych, którzy zapewne są "dobrze" wychowywani przez naszych nowoczesnych rodziców, którzy zapominają, że rola rodzica polega na "wychowaniu", czyli przekazaniu jakichś wartości, a nie pozwalaniu na wszystkim i nie uczeniu niczego, bo jak będzie coś chciał robić i w coś wierzyć, to sam do tego dojdzie. Tylko krzywdę robicie dzieciom, tym bardziej żadnego autorytetu mieć nie będziecie. Okej. Świat idzie w kierunku jakim idzie, zastanawiam się, czy koniec nie zbliża się wielkimi krokami. Albo wszystko się skończy, albo tak nisko upadniemy, będzie łomot i dopiero ludzie się opamiętają i dostaniemy drugą szansę. Bóg może stara się nas opamiętać, ile to przecież mieliśmy katastrof w tym roku, ale nic. Dalej idziemy w ciemną stronę, szeroką i przyjemną drogą. Już się zagubiłem do czego zmierzam, nie o tym wszystkim chciałem mówić.
Chciałem się zastanowić, jak patrzeć na tych wszystkich, którzy Pana Boga obrażają. Oczywiście ja też święty nie jestem, ba, nie ma dnia, żebym Ojca nie zasmucił! I to czasami jak! Bywają duże wyrzuty sumienia, poczucie winy, własnej marności i niewdzięczności, świadomości że zrobiło się coś bardzo złego. Okej, upadki się zdarzają wszystkim. Ale mi chodzi o nagminne niechodzenie do kościoła, łamanie postu, brak jakiejkolwiek modlitwy, sprzątania w niedziele i inne nieuszanowanie Pana Boga, albo co gorsza, naśmiewanie się z Kościoła, z duchownych, a nawet wrogość. Niektórzy tak pieprzą za przeproszeniem, takie głupoty, atakując Kościół, że słuchać nie mogę!!!! I jakie powinienem mieć odczucia wobec takich ludzi? Powinno mi chyba być ich żal, powinienem być smutny i się za nich pomodlić. Czasami czuję wrogość i złość, jest pokusa ukazująca się w myśli, że zobaczą jak przyjdzie koniec, będą mieli za swoje, myśl pyszna i grzeszna, którą należy wyrzucić od razu. Przebaczyć i pomodlić się za nich.
Myślę sobie, że skoro mi, grzesznikowi, niewdzięcznikowi, osobie której ciężko wytrwać dzień w dobrym, która bez przerwy robi coś źle i wie, że obraża i zasmuca Boga, skoro takiej osobie, mi, robi się czasami smutno czy się zgorszę, jak patrzę na niektóre osoby, to jak musi czuć się Bóg, który jest samą miłością i kocha nas nieskończoną, niewyobrażalną miłością, jak się czuje Bóg, gdy na nas patrzy! To musi być niewyobrażalny smutek. Przy okazji jakie jest Boże Miłosierdzie, że Bóg gotowy jest wszystko przebaczyć i ciągle nas kocha, mimo największych naszych win i grzechów.
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem.
Świecie, opamiętaj się.