Uncategorized
Naprawdę jaka jestem nie wie nikt...
dodane 2010-02-20 23:02
„Naprawdę jaka jestem nie wie nikt To prawda nie potrzebna wcale Ci... ( ... ) Bo tego nie wiem nawet sama Ja”
Wiem, wiem... Długo nie pisałam. Postaram się to jakoś stopniowo naprawiać.
Długo nosiłam się z zamiarem poproszenia pewnego kapłana o to aby został moim spowiednikiem. Dużo wcześniej oddałam tę sprawę opiece Ducha Świętego. Odważyłam się do niego podejść i o to poprosić dopiero miesiąc temu. Umówiliśmy się że się z nim skontaktuje – nie wiadomo dlaczego moja wiadomość do niego nie dotarła – ale ktoś czuwał bo spotkaliśmy się przypadkowo po 2 tygodniach i ustaliliśmy spotkanie. Mieliśmy porozmawiać, poznać się lepiej… i wtedy porozmawiać o stałym prowadzeniu spowiedzi.
Szłam pełna obaw… chciałam zdezerterować. Biorąc pod uwagę że dzień wcześniej dostałam zwolnienie lekarskie – chciałam się wykręcić choroba i znowu odłożyć spotkanie; ale doszłam do wniosku że nie będę mogła tego odwlekać w nieskończoność – więc poszłam.
Rozmowa była bardzo interesująca. Podobało mi się porównanie jakiego użył Ksiądz - Jezus jako lekarz. Msza święta i komunia to jak pójście przyjecie lekarstwa dla mojej duszy. Będąc na Mszy a nie przystępując do komunii – to tak jak by czekać przed gabinetem lekarskim (Komunia Święta) aż objawy choroby ustąpią. I wtedy jak już będziemy zdrowi (po spowiedzi) dopiero wtedy idziemy do lekarza; czyli Jezusa. Po tej rozmowie byłam pewna że Duch dobrze mną pokierował.
Później nastąpiła rozmowa o wiele głębsza. Trudna dla mnie osobiście. Zostało mi ukazane wiele rzeczy których do tej pory nie dostrzegałam. Z wieloma rzeczami muszę się zmierzyć osobiście. Nie będzie to łatwe – chyba już nie jest łatwe… Cenie tego kapłana za to co zrobił w czasie tego naszego pierwszego spotkania – ale nie wiem czy dam radę dalej wałkować temat jakim są relacje. Jestem za słaba na to… Może powinnam się z nim skontaktować i powiedzieć ze brakuje mi odwagi na kolejne spotkanie…
Trudne jest odkrywanie prawdy o sobie…
„Tak daleko nam do prawdy choć wyciąga do nas dłoń
Nie musimy za nią płacić a i tak gardzimy nią
A może by tak każdy przestał się jej w końcu wstydzić
Podniósł wzrok do góry, stanął twarzą w twarz
Uwierz mi zobaczysz mądrość, której jeszcze dziś nie widzisz
Że to Bóg jest miłością Twą…”