Był to czas naszych rekolekcji, Oazy Nowego Życia Domowego Kościoła 1. stopnia w Brennej od 13 do 29 lipca 2012 r.

Nie wyjechaliśmy daleko, bo do Brennej od nas jest jakieś 30km. Czuliśmy sie jednak troszkę jakby w innym świecie, jakbyśmy wyjechali znacznie, znacznie dalej. Postanowiliśmy też na ten czas odciąć się trochę od rzeczywistości, oddać cały ten czas Panu Bogu, więc właściwie nie korzystaliśmy z telefonu, nie braliśmy laptopa, nie słuchaliśmy radia, o telewizorze już nie wspominam. Już to pozwolilo nam doskonale odpocząć od codziennego zgiełku, zabiegania, natłoku przeróżnych informacji.

Wszystko co się działo w tym czasie było Bożym błogosławieństwem. Czuliśmy jak Pan ma nas wszystkich i to wszystko co się dzieje w swojej opiece i że nas wszystkich sobie szczególnie wybrał. Świetnie to opisał Darek, jeden z uczestników, na swoim blogu: Miało nic nie być I to jest wszystko prawda - nas też miało nie być, i innych miało nie być i kapłana, który nam posługiwał miało nie być, a jednak Pan nas zgromadził razem by wielkie rzeczy uczynić w swojej miłości, w swym wielkim miłosierdziu i dobroci. A owoce tego przeogromne - przekonaliśmy się o tym już tam, a jeszcze mocniej doświadczamy tego teraz po powrocie. Choć nie chciało się wracać, bo tak dobrze we wspólnocie, bo pomoc przy dzieciach, bo łatwiej o czas na modlitwę i skupienie, bo ludzie wspaniali, bo ugotowali i pozmywali po nas ;) Przekonujemy się jednak, że ten błogosławiony czas wciąż trwa, on się nie skończył tylko dopiero zaczął :)

Niełatwo jest fotografować rekolekcje. Nie biegaliśmy też wszędzie z aparatem, ale kilka zdjęć zrobiliśmy :)