Rodzinne święta, Spotkania, Wszystkie wpisy, Wydarzenia
Ślub i wesele Uli i Pawła
dodane 2010-07-08 18:55
W piątek z samego rana wyruszyliśmy w podróż do Kielc aby w sobotę 3. lipca wziąć udział w ślubie i weselu mojej kuzynki Uli i jej narzeczonego, obecnie już męża, Pawła. Droga nam się dłużyła. Poza tym i tak wyruszyliśmy później niż planowaliśmy i było nam baaaaardzo gorąco, bo i dzień był bardzo ciepły. Dojechaliśmy w południe. Popołudnie i sobota minęły nam na przygotowaniach do uroczystości. Czyszczenie, prasowanie, malowanie, czesanie... ufff,... niby wszystko wcześniej zaczęłam robić a i tak o mały włos byśmy się spóźnili. Poza tym oczywiście w ostatniej chwili zorientowałam się, że sukienka, którą pożyczyła jednak wymaga wyprania (nie sprawdziłam jej dobrze wcześniej) i w sobotę przed 12 wsadziłam ją do pralki na szybki program. Na szczęście do 15 wyschła :)
O 16 byliśmy już przed domem Uli i tam czekaliśmy na wynajęty autobus, który nas zawiózł pod kościół w Masłowie. Msza rozpoczęła się o 17. Panna Młoda oczywiście przepiękna. Ja nie mogłam się na Ulę napatrzeć, wyglądała jak księżniczka.
Po Mszy i życzeniach przeszliśmy do znajdującego się nieopodal dworku gdzie odbywał o się wesele. Wszystko było dokładnie i starannie przygotowane i elegancko przystrojone: okrągłe suto zastawione stoły, kwiaty, serwetki, świece, nakrycia, kącik kawowy i owocowy gdzie królowały truskawki, arbuz i wiele egzotycznych owoców (pierwszy raz jadłam owoc granatu:)), do tego jeszcze na każdym stoliku plan wesela. Moja radość była jeszcze większa gdy okazało się, że wesele poprowadzą wodzirej i DJ. I rzeczywiście mużyka pierwszorzędna i bardzo sympatyczne i wesołe zabawy. Tańce rozpoczęły się od tradycyjnego poloneza: Para Młoda jako pierwsza, my ze Stasiem już w drugiej parze.
Stasiowi bardzo cała impreza przypadła do gustu. Widać, że lubi tańczyć. Zresztą nic w tym dziwnego, ponieważ będąc jeszcze w brzuszku przetańczył z nami 3 wesela. Gdy wszyscy byli na parkiecie to wolał gdy jedno z nas miało go na rękach. Tata nim wywijał w każdą stronę, a gdy był u mnie to machał rękami i naśladował Andrzejka. Gdy parkiet pustoszał to Staś stawał się wtedy jego królem i podrygiwał do cichszej muzyki w tle. Dobrze, że byli także moi rodzice, bo chwilami odciążali nas z obowiązku czuwania nad Stasiem. Poza tańczeniem nasz mały odkrywca eksplorował teren na zewnątrz dworku. Oglądał kwiatki, kamyczki, a szczególnie upodobał sobie pewną zamkniętą bramę :) Razem ze Stasiem bawiliśmy się do 22, potem moi rodzice ulitowali się nad swoimi zmęczonymi wnukami i zabrali jego i Zosię do domu, a my jeszcze tańcowaliśmy do 2.
A oto fotorelacja!
Młoda Para
Panna Młoda
Pierwsze krojenie tortu: był przepyszny, naprawdę! Wszyscy chodzili po dokładkę :)
Kawaler Staś przed wyjściem. Elegancki, prawda!
Z mamą przed dworkiem:
Z tatą na parkiecie, moi przystojniacy!
Babcia z Zosią:
Dwa Stasie:
Łukasz i Sylwia
Magda i Kamil:
Szymek z koleżanką Olą:
Jemy obiad:
Zabawa przed bramą:
Było pięknie, tylko teraz wciąż jeszcze dokucza nam niewyspanie, bo tydzień rozpoczął się bardzo pracowicie. Już w niedzielę musieliśmy wracać, gdyż Andrzejek ma w pracy ostatnio dużo obowiązków i nie mógł wziąć dnia wolnego by odpocząć. Na szczęście niedługo planujemy urlop :)
Pozdrawiamy!