Staś, Wszystkie wpisy, Rodzinne święta
Tak sobie piszę przedświątecznie...
dodane 2009-12-20 20:12
... bo już dawno nowego wpisu nie było i chyba się trochę stęskniłam ;) Nie żeby nie było o czym pisać bo dzieję się i to dużo i chyba w tym sęk, że jakoś tak czasu brak ostatnio.
Jednym z najważniejszych wydarzeń jest drugi ząb Stasia. Wyszedł niepostrzeżenie, bez gorączkowania i większego marudzenia, tylko bardzo intensywne ślinienie i gryzienie wszystkiego co popadnie. Zauważyłam go w czwartek 18. grudnia więc ten dzień przyjmuję jako dzień jego ukazania się światu. Więc na dziś stasiowa szczęka wygląda tak:
Jak widać z naszego Stasia to niezły oryginał i jak stwierdziło kilku naszych znajomych, mógłby pracować jako kasownik. :)
U nas już świąteczna zawierucha, przynajmniej ja czuję takie parcie, że już czasu niewiele a sporo rzeczy jeszcze do zrobienia. Na szczęście wyjeżdżamy do rodzinki więc takie bardzo gruntowne porządki można odłożyć do wiosny, ale mimo wszystko zlitowałam się nad naszymi oknami, które nie były myte już chyba od roku! (aż wstyd się przyznać!). Jeszcze tylko jedno mi zostało i już uprane firanki do uprasowania i zawieszenia. Poza tym standardowo trochę odkurzania i jakąś podłogę się ścierką przeleci (nie uznaję mopa, mycie podłogi tylko ze ścierą w ręku i na kolanach).
Wczoraj udało nam się za jednym zamachem zrobić zakupy prezentowe. Jest to wyczyn nie lada. Tydzień wcześniej z moją siostrą na konspiracyjnym spotkanku powymieniałyśmy się listami prezentów dzięki czemu wczoraj z gotową listą odwiedzaliśmy sklepy i było dużo, dużo łatwiej. Jedyną osobą dla której nie mieliśmy wybranego prezentu był Staś. Oczywiście jakaś zabawka, tylko jaka??? Ja zgłupiałam. Andrzejek też... Nadludzkimi siłami wybraliśmy coś i zobaczymy jaka bedzie reakcja. Mam jednak nieodparte wrażenie, że kupilismy tak pod nasze upodobania. Powiem Wam, że o wiele łatwiej jest mi wybierać prezent dla cudzego dziecka, nie swojego. Moja mama stwierdziła, że ona miała tak samo więc wnioskuję, że to norma. Ciekawe jak teraz jej się kupuje zabawki dla wnuków.
O właśnie!!! Nasza rodzina powiększyła się!!! Mam małą bratanicę Zosię, która przyszła na świat 30 listopada. Zosieńka jest maluteńka, prawdziwa kruszynka ponieważ niestety musiała się urodzić 2 miesiące przed terminem. Ważyła tylko 1500 gram. Na szczęście jest silną dziewczynką i nie potrzebowała żadnego wspomagania ani poważnych leków. Rośnie karmiona pysznym maminym mlekiem i jak dobije do 2 kg to pozwolą jej i mamie wrócić do domu. Niestety nie uda się to na Święta, ale być może tuż po, może nawet w drugi dzień Świąt. Śmieszne jest to, że Zosia taka mała, Staś taki duży, a to przecież rówieśnicy z jednego roku i za jakieś 3 lata nie będzie między nimi różnicy.
Jej! Jeszcze tyle do zrobienia w domu, coś upiec też bym chciała i sałatkę chcemy zrobić by zabrać ze sobą. I też najprzyjemniejsze przede mną: czyli pakowanie. Uwielbiam to!!! A do tego w tym wszystkim nie można zgubić tego co najważniejsze, czyli swojego ducha, którego też przygotować należycie trzeba. Zatem do spowiedzi jeszcze przed Wigilią trzeba iść, by zrzucić brudy i błoto, by Dzieciątko miało się gdzie narodzić.
Owocnych przygotowań dla wszystkich przede wszystkim tych w środku, reszta nie jest aż tak istotna.
PS. Wiem, że za te ostatnie słowa dostanie mi się od wszystkich pań domu, na których głowach przygotowanie Wigilii dla całej zjeżdżającej się rodzinki i trudno o dystans. Zatem tym wszystkim tego właściwego dystansu życzę.