poszukiwanie spokoju ducha
dodane 2013-12-16 15:51
Mam bardzo duży problem, dylemat i szukam pomocy, odpowiedzi. Może znajdzie się ktoś mądry co pomoże mi w znalezieniu wyjścia i zaznaniu spokoju ducha
Chodzi o to, że według kościoła moje życie nadal jest grzeszne. I bardzo mnie to boli gdyż nie czuję bym robiła coś złego. Mianowicie po rozstaniu z ojcem mojej starszej córki(bo teraz mam i młodszą :-) ) byłam długo sama aż w końcu spotkałam człowieka, którego szczerze pokochałam a on mnie. Niestety on jest rozwodnikiem i według kościoła również żyje w grzechu. A ja uważam, że to Bóg postawił nas na swojej drodze. Czuję, że to iż się spotkaliśmy nie było przypadkowe. Mój ukochany jest osobą bardzo wierzącą i krótko przed naszym poznaniem się prosił Boga by jeśli uważa, że jest to dobre i możliwe, żeby postawił na jego drodze kobietę , którą pokocha prawdziwie i z wzajemnością. Ciężkie miał życie z żoną, ale to nie takie ważne. Nie minął miesiąc i spotkaliśmy się u wspólnych znajomych a ja widząc go poczułam "coś" w swoim sercu i już wiedziałam, że będziemy razem. On bardzo dużo mówił mi o Bogu(choć kiedyś się z tego śmiałam). Potrafił tak pięknie mówić o Bożej miłości, że nigdy nikt tak mi tego nie przedstawiał. Wiele mi dają np. rozmowy z nim o Bogu. Dał mi wiele pod względem poznania Boga, ja zaś pomogłam mu w jego bardzo dużym problemie. On ciągle mówi, że dzięki mnie żyje. Wszystko układa się dla mnie w jedną całość. Wiem, że kocham go nad życie a on mnie. Czy to coś złego?
Po jakimś czasie zapragnęłam drugiego dziecka. Bardzo tego pragnęłam. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł i cały czas miotałam się czy według Boga powinniśmy być razem i czy on to popiera. A, że było to już po mojej wielkiej przemianie żarliwie się modliłam i prosiłam Pana Boga by zdecydował za nas i jeśli uważa że nasza miłość w jego oczach jest coś warta i słuszna to niech pobłogosławi mnie dzieckiem. Zaszłam w ciążę za pierwszym "podejściem" Może to głupie, ale uznałam to za odpowiedź i wiem, że dał nam to dziecko bo wie , że bardzo się kochamy a nie może yć niczego złego w miłości. To dziecko wiele zmieniło w naszym życiu na lepsze(bo mieliśmy trudny czas) Czy to wszystko może być przypadkiem?? Nie wiem. Nie czuję, że postępuje źle bo co jest złego w miłości i poświęcaniu dla drugiej osoby, ale według kościoła powinniśmy się rozstać. Zyć z poprzednimi partnerami i przechodzić piekło(bo tak było)
Nie możemy dostać teoretycznie rozgrzeszenia ani przyjąć komunii. Bardzo mnie to męczy i boli. Wybieram się do spowiedzi i postanowiłam, że opowiem wszystko, całe moje życie i nawet jeśli nie otrzymam rozgrzeszenia to przyjmę na święta komunię ponieważ moja dusza tego potzrebuje. Na każdej mszy aż się wyrywa by przyjąć ciało Jezusa Chrystusa. Bardzo mi na tym zależy. Jeśli tego tak bardzo pragnę, tak bardzo kocham Boga, starm się w inny sposób nie grzeszyć i jedynym powaznym moim grzechem jest życie bez ślubu z rozwiedzionym mężczyzną to czy to jest powód by Chrystus nie mógł do mnie przyjść? Co o tym sądzicie? Jak to widzicie?