No właśnie. Bo co komu do tego, co ja i z kim robię? Tak możnaby pomyśleć, ba często nawet sam takie myśli miewam. Ale czy to takie proste? Czy faktycznie nikogo nie powinno to inteeresować?

Oczywiście interesować, nie w znaczeniu, że jakiś ksiądz (itp.) będzie wysłuchiwać moich opowieści i się ślinić (takie zarzuty kiedyś słyszałem przeciwko duchownym). Interesować w znaczeniu, nie pozwalać na "bylejakość". Od razu przepraszam tych, którzy się obrażą, ale takie mam zdanie. Pozwalanie sobie na grzech to bylejakość. Oczywiście sam też jestem bylejaki, bo sam sobie pozwalam na grzech.Z drugiej jednak strony, nie zawszez grzechem idzie w parze przyzwolenie na ten grzech. A u mnie często jest jeszcze inna sytuacja. Z grzechem i przyzwoleniem na niego pojawia się również obrzydzenie co do tego grzechu i niezgoda. Wiem, wiem. Dziwne to jest: zgoda i niezgoda zarazem. Ale już Św. Paweł pisał, że nie czyni dobra, którego chce, ale czyni zło, którego nie chce.

Nie uważam, też, że "ten grzech" -tzn. grzechy związane z seksualnością były jakoś szczególne. Jasne jest, że ciężko się do nich przyznawać i są być może bardziej wstydliwe, ale nie powinienem czuć się gorszy z tego powodu, że mam problem akurat z tego typu grzechami. Jednocześnie jednak nie powinienem czuć się lepszy.

A co do pytania postawionego w temacie. No cóż, ja uważam, że czyny homoseksualne są sprzeczne z naturą ludzką. I choć muszę przyznać, że same myśli o tych czynach są dla mnie (niestety jeszcze) wielką przyjemnością, to świadomie i racjonalnie wiem, że są one nienaturalne. Proszę mnie tutaj nie zarzucać (prośba skierowana do absolwentów tzw. "gender studies"), że jakieś tam pingwiny wykazywały zachowania homoseksualne. Dziwne, żeby zwierze zamknięte w jednym pomieszczeniu z osobnikiem tej samej płci przez kilka lat, nie wykazywało żadnych zachowań seksualnych, które w tym przypadku porównałbym raczej do gwałtu niż do tzw. "seksu homoseksualnego".

Wiem jedno. Te grzechy sprawiają, że zamykam się na ludzi. I tyle. Choćby dlaetego są grzechami.

C.d.n.