Uczucia, Terapia
Samotność.
dodane 2010-07-24 20:32
Gdy myślę o tym, co tak naprawdę jest takiego "szczególnego" u osób ze skłonnościami to przychodzi mi na myśl jedna cecha. Samotność. Znam kilku ludzi z problemem podobnym do mojego i mimo ogromnych różnic w naszych historiach życia myślę, że każdy z nas w pewien sposób jest samotny.
Mówię tu o takim szczególnym rodzaju samotności. Samotności nawet wśród ludzi. Samotności, która boli i z którą nie wiadomo co zrobić. Zastanawiam się też skąd taka samotność pochodzi, dlaczego akurat mnie ona dopada.
Ktoś kto powierzchownie się przyjrzy z boku mógłby powiedzieć: "Skoro jesteś homoseksualistą. I nie jesteś w związku z żadnym mężczyzną wiadomo, że czujesz się samotny." Odpowiedź jest prosta. Po pierwsze nie jestem homoseksualistą (różnicę wyjaśniłem w jednym z pierwszych postów). Po drugie z mojego doświadczenia wynika, że nawet w związku człowiek potrafi być samotny. A więc co jest powodem tej samotności.
Odpowiedź jest prosta, przynajmniej dla mnie. Strach. Paraliżujące poczucie, że ktoś mógłby byc blisko. Dziwne to jest, bo przecież, z drugiej strony samotność jest pragnieniem, żeby ktoś blisko był. Już tłumaczę. Myślę, że w moim sercu jest ogromna rana, której się wstydzę i której się boję. Nie chcę jednocześnie, aby ktokolwiek o niej sie dowiedział. Najprościej to otrzymać trzymając dystans. Tzn. nawet z najbliższymi przyjaciółmi nigdy nie rozmawiać na "ten" temat. Oczywiście relacje z ludźmi mają to do siebie, że co chcesz dać to też otrzymasz. Jeśli nie zaufasz, nikt również nie zaufa Tobie.
Ten strach, o którym pisałem, ma oczywiście również wpływ na moją wiarę. Przecież i przed Jezusem "nie mogę" się otworzyć na 100 %. W przypadku jednak tej relacji staram się jak mogę. Mówię o wszystkim i otwieram się na tyle, a ile mi sił starczy. Resztę Jezus i tak wie, więc zawsze mu ją powierzam.
Jeszcze jedno. Samotność oprócz tego, że jest formą obrony, (przed innymi, przed zranieniami, przed bólem) jest również metodą udowodnienia sobie, że to przecież JA jestem najbiedniejszym, najbardziej zranionym etc. człowiekiem. I wszyscy wokół powinni mną się opiekować i mi pomagać. Samotność ta jest zatem cichym krzykiem: "Pomocy". Cieszę się bardzo, że sobie to uświadamiam. Jaka praca mnie teraz czeka? Zaufać i otworzyć się.