• Juesej - Denver i okolice

    Denver i okolice miałem okazję poznać kilka razy. Piękne tereny, dzika przyroda, zwierzęta żyjące na wolności (nam raczej znane z ogrodów zoologicznych), ale też i dobre muzea ze sztuką współczesną to wizytówka tego Stanu. Nie można zapomnieć o szaleńcu, który zabił wielu ludzi ani o żywiole ognia, który doświadczył mieszkańców tego regionu. Lądowanie na lotnisku w pobliżu Denver kojarzy mi się z lądowaniem na księżycu. Lotnisko olbrzymie, przestrzeń dookoła niego prawie nieskażona architekturą, zaś w oddali, horyzont wyznaczają majestatyczne Góry Skaliste.


  • Ischia

    Wyspy otaczające Italię zawsze mnie pociągały. Zakochałem się w Sycylii, zauroczyłem Sardynią, Malta mnie rozleniwiła, a ostatnio zachwyciła mnie swoim urokiem Ischia. Każda z tych wysp jest inna, każda ma swoją historię, każda ma swoje mocne i słabe punkty. Wspólnym mianownikiem jest Morze Śródziemne, które jest po prostu piękne.


  • Juesej – Akademia Lotnicza

    Nie bardzo wiedziałem jak "ugryźć" Stany Zjednoczone, tzn. USA (a po naszemu Juesej). Postanowiłem więc potraktować podróże do Stanów według pojedynczych tematów czy miejsc, zamiast decydować się na jeden wielki tekst. Tym bardziej, że nie mam żadnych przesłanek, by uznawać się za kogoś, kto zna ten olbrzymi kraj. Zatem na początek Akademia Lotnicza w Kolorado. Motywacja jest prosta: tam nie ma komarów. Jest ciepło, słonecznie, za to oddycha się świeżym górskim powietrzem. W kontekście ostatnich upalnych dni, wspomnienie tej górskiej i rześkiej okolicy staje się czystą przyjemnością. Wystarczy włączyć wentylator i popuścić wodze fantazji.


  • Po siódme: Nie kradnij! - poradnik

    Tak już to jest, że nie wszyscy zachowują to Boże przykazanie i niestety pozwalają sobie na nieuczciwość. Nie chcę nikogo oceniać, lecz jako ofiara kradzieży i próby okradzenia dzielę się moimi przemyśleniami z przestrzeni odległych lat i z ostatniego tygodnia. Nie będzie to jednak żaden esej etyczny, lecz zwykłe odreagowanie na bycie okradzionym czy też wystawionym do wiatru (jak kto woli). Z punktu widzenia psychologii jeden mały krok, by nie pogrążyć się w bezużytecznej agresji. A z innej strony przypomnienie o ważności uczciwości na co dzień i braku respektowania przykazania Bożego.


  • SPA

    Salus Per Aquam - czyli potocznie SPA jest dziś wyjątkowo modne i populane. Tytułem wspomnienia pięknych wód, w których przyszło mi się zamoczyć w ubiegłym roku (czasem nawet popływać) pragnę się wirtualnie ochłodzić, bo póki co do urlopu jeszcze daleko, a temperatura powietrza pnie się bezlitośnie z każdym dniem.


  • Marzenie czerwcowe

    To się wydarzyło w czerwcu. Trafiły się akurat słoneczne i upalne dni. Helena jechała do Rzymu całą noc razem ze znajomymi. Podróż była dla niej męcząca. Nad ranem byli już w pobliżu Watykanu. Szybko się odświeżyła w klasztornej łazience, wypiła kawę i czekała na kolejny ruch. Teraz liczyło się tylko jedno: dostać się jak najwcześniej na Plac św. Potra.


  • Wsiąść do pociągu...

    Wielkanoc tego roku postanowiłem spędzić poza domem. Wyruszyłem pociągiem do Pesaro, jakieś 4 godziny pociągiem od Rzymu. Pokonałem w poporzek niezły kawałek Italii (od Morza Tyreńskiego do Adriatyku). Już sama podróż była ekscytująca. Dlaczego? Pociąg był nowoczesny, szybki, czysty i punktualny. Naprawdę!


  • Rzymianie od razu pokochali Franciszka

    Dzień po wyborze kard. Bergoglio na Papieża wydawał się jakby jeszcze radośniejszy (nota bene świeciło piękne słońce). Niby wszystko wróciło do zwykłej rzeczywistości, to jednak wynik konklawe z jednej strony pozwolił odetchnąć (w końcu mamy Papieża), a z drugiej był zapowiedzią wielu niespodzianek (zaczęło się od imienia nowo wybranego następcy św. Piotra). Mój dzień zaczął się od udzielenia wywiadów (do jednej z polskich telewizji i do japońskiej).


  • Biały dym

    Siedzenie przed komputerem podczas ulewnego deszczu jest z pozoru całkiem przyjemnym zajęciem. Kiedy jednak po raz kolejny spostrzegłem się, iż zamiast pracować gapiłem się na podglądzie w komin zainstalowany na dachu Kaplicy Sykstyńskiej i uświadomiłem sobie, że w każdej chwili pojawić się może biały dym, ruszyłem na plac św. Piotra. I to była bardzo dobra decyzja.


  • Dym czarny

    Mamy za sobą pierwszy dzień obrad Konklawe. Na razie pierwszy dym był czarny. Pomimo wieczornej pory i złej aury komin jest dobrze oświetlony, więc dym widać gołym okiem, aczkolwiek wygrywają z naszym wzrokiem kamery operatorów telwizyjnych. Komentarzy i spekulacji przybywa. Teraz każdy doszukuje się gestów i słów, które mogłyby w jakiś tam sposób potwierdzać snute hipotezy dotyczące wyboru na papieża konkretnego i promowanego kandydata. Na szczęście na tym koniec, bo i tak nikt tego nie potwierdzi ani nie zaprzeczy.