Rzym i międzynarodowy Marsz dla Życia cz. 1
dodane 2012-07-02 14:42
Właściwie powinnam napisać na odwrót, gdyż celem naszej pielgrzymki był międzynarodowy Marsz dla Życia, ale już pozostawię jak jest ;)
Więc zacznę od początku.
Pielgrzymka rozpoczęła się 10-go maja. O godzinie 4 rano mieliśmy zbiórkę pod parafią. Oczywiście nie obyło się bez przedłużenia, gdyż policja musiała sprawdzić autokar, więc dopiero pół godziny później wyruszyliśmy. Na sam początek oczywiście zawierzenie drogi i samych siebie Jezusowi i Maryi. Potem wstępne ogłoszenia i można iść spać ;) Pierwsza przerwa była w Niemczech (gdzieś) jak dobrze pamiętam to po godzinie albo 1,5h jazdy, więc dość wcześnie. W każdym bądź razie, piękne było zobaczyć poranne słońce oraz mgłę unoszącą się parę metrów nad ziemią. Słowa nie potrafią tego opisać, lecz musicie wierzyć mi na słowo, to był piękne :) Od tego czasu mieliśmy przerwy co około 1,5 do 2h. W między czasie oglądaliśmy „Slumdog. Milioner z ulicy” które krótkiej części oglądania po prostu przespałam ;) Potem w sumie nie wiem co oglądaliśmy, bo co jakiś film włączali to ja szłam spać ;) Ok. 16 z tego co pamiętam była Msza święta, na trawie :D Msza święta, to zawsze jest przeżycie, ale na trawie w takim gronie to naprawdę coś :) Po krótkiej przerwie już wsiadaliśmy do autokaru i jechaliśmy dalej. Ponownie jakiś film oglądaliśmy co ja nie wiem jaki ;) Sen dla mnie był ważniejszy niż jakieś tam filmy (hahaha ;) ). W trakcie jazdy nie zabrakło modlitwy takiej jak różaniec, koronka, apel jasnogórski czy nabożeństwo majowe :) Podczas postojów mogliśmy sobie porozmawiać z grupami, które również jechały do Rzymu. A jechali: studenci, Civitasowcy, nasz autokar (wszystkie ze Szczecina) oraz jeden z Nowogardu. Przejazd przez Niemcy był ciekawym przeżyciem, chociaż nie potrafię tego do końca stwierdzić bo go przespałam. Nie spałam jednak gdy przejeżdżaliśmy przez Austrię. Te piękne widoki ośnieżonych, wysokich, pięknych Alp. Nie obyło się bez sesji zdjęciowej na jednym z postojów :D Około godziny 2 lub 3 w nocy byliśmy już niedaleko Rzymu na stacji, gdzie większość udała się by się odświeżyć. O 4:30 byliśmy na obrzeżach Rzymu by wsiąść w pociąg, jednak musieliśmy poczekać godzinkę czy dwie na to. Więc i ten czas wykorzystałam na sen :) O 6 mieliśmy pociąg, który nas zawiózł do miejsca, z którego mieliśmy najbliżej, do miejsca odłożenia bagaży oraz (na nasze szczęście) na miejsce naszego noclegu (mojego autokaru). O tym jakie to było miejsce dokładnie powiem w dalszej części :) O 7:30 w trybie błysk musieliśmy udać się do Bazyliki św. Piotra, gdzie o 8 sprawował dla wszystkich autokarów, Mszę świętą, arcybiskup metropolii szczecińsko-kamieńskiej Andrzej Dzięga. Jednak Msza mimo ustaleń odbyła się nieco później, bo jakoś powoli się zbieraliśmy z miejsca oddania bagaży ;) Po Mszy mieliśmy czas wolny do godziny 12:30. W tym czasie można było zwiedzić Bazylikę świętego Piotra oraz wjechać na kopułę (ja tego nie zrobiłam, bo szczerze mówiąc trochę szkoda mi było pieniędzy). W tym czasie z przyjaciółką i jej siostrą siedziałyśmy i opalałyśmy się obok fontanny skąd zawiewał miły chłodek, a czasem nawet orzeźwił nas deszczyk z fontanny ;) Udałyśmy się też na kawę (ja tylko jako towarzystwo, jakoś za kawą nie przepadam). A przy okazji mijania różnych ludzi sprzedających pamiątki kupiłam bratu breloczek. O 12:30 udaliśmy się na miejsce gdzie mieliśmy bagaże by przenieść je na miejsce docelowego noclegu czyli bramę obok.