Oblicze Jezusa
dodane 2012-05-04 12:44
Tytuł posta zaczerpnięty został z czuwania, na którym byłam tydzień temu.
Zanim zacznę, to napiszę, że nie chciało mi się tam jechać. Wiedziałam jednak, czułam, że muszę się tam znaleźć chociażby dlatego, że to ostatnie czuwanie w tym roku (szkolnym). Taką samą niechęć miałam jak w środę na Mszę "bez prądu" jechałam.
Na czuwaniu przypatrywaiśmy sie Obliczu Jezusa, a dokładniej ikonie. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy związanych z wizerunkiem Jezusa. Odmówiliśmy litanie do Oblicza Jezusa, mieliśmy też okazję malować ikonę (tudzież rysować ;) ).
Tak jak i na innych czuwaniach był czas adoracji i spowiedzi.
Wiecie czemu o tym piszę? Ponieważ strasznie ciężko mi było się skupić na tej adoracji, nic nie czułam. Dosłownie klęczałam i nic, zero, pustka... Modliłam się do Pana bym mogła zacząć coś czuć, bym mogła przygotować się do spowiedzi, bo mi bardzo na tym zależało. Szczerze mówiąc bałam się tej spowiedzi, dlatego chciałam pójść do znajomego księdza, ze względu na to że mnie zna. No i na upartego czekałam, aż będzie okazja u niego do spowiedzi. Jednak jak już wewnętrznie udało mi się dojść do siebie (skupiłam się na rachunku sumienie i na adoracji ->chociaż z tym było jeszcze gorzej) i wstawałam do spowiedzi to ktoś mnie wyprzedzał. Dlatego postanowiłam wstać, uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, położyć namalowaną ikonę i po prostu patrzeć. Wtedy zostałam tylko ja i On (chociaż parę osób zrobiło to co ja). Po pewnym czasie zaczęły mnie boleć kolana to wróciłam do ławki, poczułam wtedy, że musze iść do spowiedzi już nie ważne do kogo. Wstałam i poprosiłam innego znajomego księdza o spowiedź. Serce mi waliło jak młot, ale powiedziałam mu o wszystkim co pamiętałam. Porozmawiałam z nim trochę na ten temat, nawet powiedział mi przykład ze swojego życia (lubię, gdy przy rozmowie kapłani mówią, żemieli podobnie, to mi uświadamia po części, że przecież oni są też ludźmi i złe rzeczy też ich spotykają), dodaje mi to sił do pracy nad sobą ;) Kiedy kapłan powiedział, że daje mi rozgrzeszenie i zakończył spowiedź, poczułam się lekko jak piórko. Jak za każdym razem po spowiedzi (zwłaszcza tam) uśmiecham się od ucha do ucha (samoistnie) :)
To było niesamowite doświadczenie Boga, jak Wielki i Łaskawy jest. Czekał na mnie, by dać mi tyle darów. A ja chciałam czekać i dopiero na ADM się wyspowiadać.
Czasem warto zrobić coś wbrew sobie, bo Bóg ma dla nas bardzo dużo darów, którymi chce nas obdarzyć :)