Zwycięzca i zwyciężony
dodane 2018-04-02 08:54
Zwracanie uwagi na szatana to jak bieg w maratonie z głową obróconą do tyłu, by zobaczyć jak daleko jest ten za mną. A co mnie to obchodzi? Ja mam biec. Interesuje mnie cel: Jezus Chrystus.
Świętujemy zmartwychwstanie. Sławimy zwycięzcę śmierci, piekła i szatana. Po co się zajmować zwyciężonym? Tak, istnieje. Tak, mimo przegranej ciągle działa. Ale to nie my powinniśmy się go bać. To on się nas boi, jeśli w nas żyje Chrystus.
Lubię modlitwę do św. Michała Archanioła, także dlatego, że Michał jest w niej tylko szafarzem Bożej mocy. Zgodnie z imieniem wskazuje na Boga. Lubię, bo jest jak prośba o pozamiatanie trasy maratonu, żeby mi się nic nie pałętało pod nogami, jak będę biegła.
Odmawiam zwracania uwagi na szatana. Nie interesuje mnie, czy on tam z tyłu wyje, gwiżdże, dyszy czy dmucha. Nie interesuje mnie jego gadanie. Zwracanie uwagi na szatana to jak bieg w maratonie z głową obróconą do tyłu, by zobaczyć jak daleko jest ten za mną. A co mnie to obchodzi? Ja mam biec. Interesuje mnie cel: Jezus Chrystus. Niech się nim zajmują św. Michał Archanioł i mój Anioł Stróż. Mają lepszy wzrok niż ja. Ja się zajmę Jezusem i tym, co mam zrobić.
[PS. Jeśli komuś św. Michał przesłania Boga, jeśli ta modlitwa jest ważniejsza niż Msza święta, to już szatan odniósł zwycięstwo, bo oderwał go od jedynego Źródła zwycięstwa. Im szybciej powróci do Boga, tym lepiej.]