Bardzo trudne.

Nigdy nie będzie oznaczało przerzucenia na kogoś odpowiedzialności za swój wybór posłuszeństwa. Nigdy nie może być absolutne w tym sensie, że dominuje nad sumieniem, że usprawiedliwia zło. To nie jest Boże posłuszeństwo.

Nie wiem, czy potrafię powtórzyć piękną definicję, którą kiedyś słyszałam: posłuszeństwo to miała być sprawność poddawania swojej woli woli drugiego człowieka dla wspólnego dobra.

Bardzo ważne w tej definicji jest to "wspólne dobro", które ma być celem. I decyzja człowieka, który wybiera posłuszeństwo. Czasem wymaga to dużej odwagi i pokory...