Jestem w porządku

dodane 22:04

Dotarło do mnie niedawno, dlaczego ludzie mogą tak bardzo alergicznie reagować na chrześcijan, mówić o obłudzie...

Rozważając w sumieniu daną sytuację uwzględniam obok czynu intencję, świadomość, etc. Czasem dochodzę do wniosku, że może popełniłam błąd, ale nie ma mowy o winie. I słusznie. Tylko że osoby, którą mój błąd dotknął, zranił, nie obchodzi ani intencja ani świadomość. Obchodzi ją wyłącznie fakt, że spotkało ją zło. I słowa "nie czuję się winna" ranią dodatkowo, budzą gniew.

Nie można od człowieka wymagać, by patrzył na moje czyny tak, jak Bóg. Jest tylko człowiekiem. Nie zna moich intencji, a nawet jeśli założy dobre czy brak złych, nie zawsze przestaje czuć się zraniony.

Wniosek:

Trzeba nauczyć się rozgraniczać winę wobec Boga i wobec ludzi. Tę drugą uznając za większą. I nie chodzi o jakieś pognębianie siebie, w końcu wiem, że z mojej strony był tutaj błąd, nie wina. Ale jednak nie mogę zrzucić z siebie odpowiedzialności za to, co się stało. I lepiej nie tłumaczyć skrzywdzonemu, że przecież to był błąd, nie zła wola, więc nie ma powodu, by mówić o jakiejś winie.

Bardzo nie chcę o tym zapomnieć...

PS. To nie jest notka znacząca i nie kryją się za nią żadne podteksty i oczekiwania.

PS2. Od rana za mną chodzą "zwierzęce" słowa dzisiejszego rozważania. Dziki skowyt i warczenie świata, zranionego do głębi, wściekłego, rozżalonego, że Chrystus w naszym wydaniu jest wykrzywiony. Jak ranne dzikie zwierzę. Jak człowiek zdradzony przez Miłość.

nd pn wt śr cz pt sb

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.12.2024

Ostatnio dodane