"Rodzina do góry nogami"

dodane 12:16

Reportaż z "Wysokich obcasów" (Dwie mamy Jasia. Lesbijki zakładają rodzinę.) komentuje Rzeczpospolita. Fragment jednej z opinii brzmi:

Jedynym sposobem przeciwstawienia się narzucaniu nam takiego modelu rodziny jest kontrofensywa ideowa, debata na temat wartości tkwiących w tradycyjnej rodzinie. Trzeba jednak rozegrać to mądrze, aby na głośnym konflikcie nie zyskiwała mniejszość.

Bez wątpienia - rodzina jest wartością, której trzeba bronić. Pytanie o to, czy jeszcze wiemy, jakie wartości tkwią w tradycyjnej rodzinie? I czy w kanonie politycznej poprawności, gdzie nazywanie dobra dobrem a zła złem określane jest mianem fanatyzmu nie przestraszy nas przyklejona etykietka? Każdy człowiek wie, że naklejenie na chrzanie etykietki: "miód" nie spowoduje zmiany zawartości. Przyklejenie etykietki "fanatyk" czy "faszysta" nie powoduje, że ktoś się nim staje...

Ale to dygresja. Pytanie brzmi - jak bronić? Czy raczej - jak przekonywać? Kiedy zobowiązanie, jakim jest założenie rodziny i posiadanie dzieci staje się prawem do ich posiadania? Kiedy działanie dla dobra drugiego człowieka staje się działaniem z potrzeby samorealizacji?

Jak przekonywać, jeśli w "normalnych" rodzinach można usłyszeć, że najważniejsze żeby mieć dziecko, bo to forma realizacji siebie jako matki czy ojca i zabezpieczenie na starość, ale jedno, bo wiecej to kłopot? I w zasadzie po co "użerać się" z mężem, skoro tak naprawdę chodzi o posiadanie dziecka i status bycia matką? Czy też - nieco głębsza, ale nie wiem, czy mniej potworna motywacja - bo człowiek potrzebuje być kochany, a dziecko kocha "za nic"?

Jak przekonywać, póki nie zmienimy naszego patrzenia na rodzinę?

nd pn wt śr cz pt sb

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

1

Dzisiaj: 23.02.2025

Ostatnio dodane