Nawet nie mam czasu spojrzeć. Gonitwa przedwigilijna. Tak - mam w głowie dziś wyłącznie mak, ryby, kapustę, grzyby i inne takie. A dzień zaczął się bardzo rano - za bardzo, jak na moje wymagania i godzinę pójścia spać. No dobrze - na roraty nie wstałam, dopiero na 8:00. I tylko dlatego, że znam siebie - wieczorem nic by z mojej obecności na Mszy nie wyszło. A chciałam dotrzeć...

I jak ja mam sobie wbić w głowę, że jutro... 4 Niedziela Adwentu, skoro już wszystko krzyczy, że Boże Narodzenie już za chwilę, już za progiem? Wczoraj wpadłam na chwilę do znajomych - choinka, kolędy z płyty. Ja nie umiem żyć w dwóch czasach równocześnie. Albo jest Adwent albo Boże Narodzenie!

W sklepach kolędy już słychać od dawna. Ale tydzień - dwa temu było daleko. Po prostu miałam irytujące wrażenie, że puścili coś, co do niczego nie pasuje. Być może to nagania klientów, bo się dobrze kojarzy, ale ceną jest kompletne wybicie z rytmu. I odebranie świąteczności Świętom. Odebranie wyjątkowości tych dni. Przecież to wszystko już widzimy od tygodni, nic nowego.

Zaczęłam ignorować "Mikołajów" z reklamówkami. Mikołaj w czerwonym szlafroku (bo tego czegoś nie da się inaczej określić) rozdaje ulotki na ulicy. Mikołaj w wersji żeńskiej w krótkich spodenkach i T-shircie reklamuje inną firmę. A już wszystko przebił plakat Media Marktu z "Mikołajem", który kojarzy się wyłącznie z "Bo zupa była za słona" - tyle, że sfotografowano sprawcę w trakcie dokonywania czynu. Rozumiem, że Media Markt zaopatruje sprawców przemocy.

No i tyle irytacji. Znikam - kompot mi pachnie :-)