Kronika Pielgrzymki 9. Ostatnie dziesięć dni.
dodane 2012-02-17 18:09
Wróciłem już do USA i może teraz wreszcie znajdę chwilę czasu na podzielenie się refleksjami z dopiero co zakończonej pielgrzymki. Nie mogłem na bieżąco prowadzić tych zapisków, bo mój pielgrzymkowy rollercoaster tak się rozpędził, że nie miałem nawet minuty czasu.
Poniedziałek, 6 luty.
Wizyta w Sandomierzu. Spotkałem się z bratem mojego taty, Mieczysławem Jaskiernią, seniorem naszego rodu.
Wujek mnie zawsze zdumiewa swoim intelektem i pamięcią. Ja nigdy, nawet w swym najlepszym okresie nie miałem takiego jasnego umysłu, jaki on ma w wieku 90 lat. W Sandomierzu spotkałem też jednego z moich "wirtualnych przyjaciół" z forum, moderatora na moim forum, Grzegorza i poznałem jego wspaniałą rodzinę.
Powrót do Krakowa - trzy godziny w busie. Na stojąco. Nikt mnie nie uprzedził, że potrzeba zrobić rezerwację. Ale i tak dobrze, że było stojące miejsce i udało się wrócić do Krakowa.
Wtorek, 7 luty.
Spotkanie z młodzieżą w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, na Saskiej.
Spotkanie było udane, przyszło sporo młodzieży, w różnym wieku. Nawet starszych ode mnie. Jedynym zgrzytem był "występ" jakiejś pani, która poprosiła o głos i uprzedziła rodziców tych młodych ludzi, że ja jestem dość podejrzanym indywiduum, cytuję na swojej stronie także protestancką Biblię, a jeden z moich administratorów pochlebnie wyraża się o tłumaczeniu, czy raczej parafrazowaniu Biblii młodzieżowym, wręcz slangowym językiem. Miała więcej zarzutów, ale prowadzący ksiądz poprosił ją, by mi je przedstawiła po spotkaniu. Niestety nie poznałem ich, bo po spotkaniu wyszła ona szybko z kościoła. Nie chodziło bowiem o rozwianie jej wątpliwości, ale o "medialny zamęt".
Ja się dość często spotykam z takim zachowaniem. W komentarzach pod moimi notkami na blogu widuję podobne zarzuty. Parę dni temu na blogu w Salonie24 ktoś o mnie tak napisał:
"W rzeczywistości to mason-satanista, o czym świadczą jego filmiki na youtube, zawierające podprogowy przekaz wizualny z symbolami masonów i masońską nowomowę. Jest to tzw. mówienie językami właściwe dla sekt"
"Hiob w niemal każdym artykule (które podejrzewam pisze cały sztab speców od religii) poddaje w wątpliwość dogmaty naszej wiary, czasem je ośmiesza i próbuje lansować zwyczaje, które stoją w opozycji do naszej religii."
Oczywiście tezy te nie są poparte żadnymi konkretami, choćby dlatego, że ich być nie może. Są one bowiem stekiem bzdur. Jednak nie zmienia to w niczym faktu, że dla niektórych katolików, bardziej papieskich niż sam papież, ja jestem kimś godnym potępienia i szerzącym zamęt i zgorszenie.
Warszawa, 8-10 luty.
Wyjazd do Warszawy, przez Rybno.
W Rybnie znajduje się Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia, której powstanie było zainspirowane zapiskami w Dzienniczku Świętej Faustyny. Miejsce odwiedzane przez kapłanów z całego kraju. Powracają stamtąd odmienieni i napełnieni Duchem Świętym.
Po południu wróciłem do Warszawy.
Spotkałem moich administratorów forum, informatyków, Kubę i Janusza. Bez ich pomocy nasze forum nie mogłoby istnieć.
Następnego dnia rano miałem spotkanie w Radiu Wnet. Byłem gościem porannej audycji prowadzonej przez doskonałego dziennikarza, Krzysztofa Skowrońskiego. Załapałem się na segment, w którym gościem był także poseł Antoni Macierewicz, miałem więc okazję go także poznać i porozmawiać chwilę.
Poznałem tam także naszego przyjaciela z Frondy, doskonale wszystkim znanego blogera, Krisa Rumińskiego. Polecam wszystkim jego doskonałe teksty, jakie publikuje na Frondzie.
Wczesnym popołudniem wizyta w Radiu Plus, gdzie nagrałem swoje świadectwo dla programu prowadzonego przez Pawła Krzemińskiego.
Wieczorem nagranie w redakcji Frondy. Miało to być spotkanie z publicznością na żywo, ale publiczność zawiodła i zrobiło się nagranie studyjne. Może i dobrze,. Dzięki moim gospodarzom, blogerom z Frondy, Moni i Jr3, było bardzo miło, a nagranie będzie się sukcesywnie okazywało na portalu Fronda.pl Miałem też okazję poznać osobiście pana Tomasza Terlikowskiego.
10 lutego powróciłem do Krakowa. Przed wyjazdem była okazja pomodlić się przy grobie błogosławionego ojca Jerzego Popiełuszki.
Do Krakowa przywiózł mnie przyjaciel z forum, Blacky, z uroczą żoną, Ziutą (w "realu" to Maciek i Monika), którzy specjalnie przyjechali z Torunia, by mnie zobaczyć i zawieźć do domu.
11-12 luty. Kraków i Marcypooręba.
W sobotę, 11 lutego spotkanie w forumowiczami w klasztorze Dominikanów na Stolarskiej. Tak, jak wcześniej w Bielsku, przybył tuzin gości. Było bardzo miło. To naprawdę wzruszające, gdy się zobaczy, że w trudnych warunkach, na mrozie, często z odległych miejscowości przyjeżdżają przyjaciele by mi podziękować i podać dłoń. Niesamowite.
A wcześniej spotkanie z Robertem i Sławkiem, kierowcami, którzy podarowali mi te piękne herby i godła, jakie są na mojej ciężarówce. Przyjechali specjalnie do Krakowa rano, bo po południu musieli ruszać w drogę.
W niedzielę wizyta u rodziny w Marcyporębie. To wioska między Skawiną, a Wadowicami, z której pochodzą obydwoje moi rodzice, gdzie spędziłem niemal wszystkie wakacje swego dzieciństwa i gdzie do dziś mieszka bardzo wielu członków mojej rodziny. Na zdjęciu mój stryj Wincenty Jaskiernia z żoną, dziećmi i wnuczką. Ciocia i wujek obchodzili niedawno 60 rocznicę ślubu. Świadkiem odnowienia przyrzeczenia malżeńskiego był ich syn Jacek, proboszcz parafii w Żabnicy, na zdjęciu drugi z lewej.
Zawsze tam chętnie wracam, mimo, że sama wieś już nie wygląda tak, jak w latach mojego dzieciństwa. Zniknęły bite, dziurawe drogi, pojawił się asfalt. Nikt już nie trzyma koni, bryczki zamieniono na samochody, a wozy drabiniaste zamieniły się w tiry. Woda płynie z kranu, w domach są łazienki, czyli - jest normalnie. A ja przecież pamiętam nie tylko to, że wodę trzeba było nosić wiadrami ze studni, a "za potrzebą" wychodzić do drewnianego domku z serduszkiem w drzwiach, zwanego "sławojką". Ja pamiętam też czas, gdy tam nie było jeszcze prądu. Paliło się w domu lampami naftowymi, a jeśli ktoś miał radio, to zasilała go bateria niewiele mniejsza od dzisiejszych samochodowych akumulatorów.
13-14 luty. Na Osi.
Poniedziałek i wtorek do nagrywanie dla programu Na Osi dla TVN Turbo. Bardzo interesujące doświadczenie i ciekawa przygoda. Miałem okazję przejechać się ośmioma europejskimi ciężarówkami i podzielić się swoimi uwagami na temat pracy kierowcy w USA. Wypowiedzi te ukażą się w kolejnych ośmiu wydaniach programu "Na Osi" w TVN Turbo.
Producenci programu: Andrzej Wachowski, jego syn, który jest operatorem i Ola Donocik, okazali się przemiłymi ludźmi i spędziłem z nimi dwa wspaniałe i pracowite dni. Rezultat tych nagrań będzie można zobaczyć w TVN Turbo już w marcu.
15 luty. Częstochowa.
Ostatni dzień pielgrzymki. Wyjazd na spotkanie z młodzieżą do redakcji Niedzieli w Częstochowie. Spotkanie prowadził pan Marian Florek, aktor, reżyser i przemiły człowiek. Ksiądz infułat Ireneusz Skubiś, naczelny redaktor tygodnika Niedziela przedstawił moją osobę, po czym opowiedziałem o moim spotkaniu z Bogiem i odpowiadałem na pytania. Spotkanie było przeplatane muzyką country. Było bardzo miło. Przybyło z 200 osób, które z zainteresowaniem wysłuchały mego świadectwa. Mocny akcent na zakończenie mojej pielgrzymki.
16 luty. Powrót do domu.
W czwartek pobudka o 4 rano i wyjazd na lotnisko w Balicach. Stamtąd przez Monachium do Charlotte. Mówiąc o powrotach warto wspomnieć jeszcze kaplice dworcowe. W Częstochowie na dworcu jest przepiękna kaplica, w której, ku mojemu zdziwieniu i radości, jest wystawiony Najświętszy Sakrament.
Na lotnisku w Krakowie także jest kaplica, gdzie podróżni w ciszy i skupieniu mogą się pomodlić przed podróżą.
W Monachium jest już jakiś "pokój modlitewny" z symbolami wszystkich głównych religii światowych. Tam nawet nie zaglądnąłem.
Jestem już domku. Teraz jest tutaj 4:30 rano, ale sen odszedł, bo jeszcze żyję polskim czasem. Może uda się ukończyć i opublikować tę Kronikę. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspomagali modlitwą, dziękuję wszystkim, którzy umożliwili mi przeżycie tych kilku tygodni w Polsce w tak ciekawy sposób. Nie będę w stanie wymienić wszystkich, ale wszystkim bardzo serdecznie dziękuję.
Jestem już domku. Teraz jest tutaj 4:30 rano, ale sen odszedł, bo jeszcze żyję polskim czasem. Może uda się ukończyć i opublikować tę Kronikę. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspomagali modlitwą, dziękuję wszystkim, którzy umożliwili mi przeżycie tych kilku tygodni w Polsce w tak ciekawy sposób. Nie będę w stanie wymienić wszystkich, ale wszystkim bardzo serdecznie dziękuję.
Parafia NSPJ w Krakowie; Wpis na blogu w Salonie24 z komentarzami; Wspólnota Sióstr Służebnic Miłosierdzia Bożego; Radio Wnet; Blog Krisa Ruminskiego; Fronda TV; Pasterka w Żabnicy. Relacja ze spotkania w Niedzieli