Lubię słuchać radia...
dodane 2012-01-20 09:36
Lubię słuchać radia
Tak… lubię słuchać radia. Od dawna…
Pierwsze, aczkolwiek troszkę mgliste wspomnienia dotyczą słuchanych rano, czasem jeszcze nawet w łóżku (– taki przywilej dziecinnych czasów), audycji dla najmłodszych. Polskie Radio nadawało audycję dla przedszkoli. Z braku takowego w mojej miejscowości, do przedszkola nie chodziłam, ale z rozczuleniem wspominam tamte czasy. Ze zrozumiałych względów, trochę mniej podobały mi się „słuchowiska” ( – czy ktokolwiek jeszcze używa tego określenia?) dla starszych dzieci. Oczywiście na początku, o terminach „moich” audycji pamiętała mama, a potem sama nauczyłam się odróżniać dni i z niecierpliwością czekałam na te, w których było coś dla mnie. Potem zaczęła się szkoła i skończyły się dziecinne bajeczki, bo trzeba było iść na lekcje.
Niemalże symbolem wakacji i lata, myślę, że nie tylko dla mnie, było oczywiście „Lato z radiem” z I programu PR, który nadawał na długich falach 220. Do dziś mam w uszach graną co godzinę poleczkę jako jingla i słowa „Tu lato z radiem” mówione w kilku językach…
Z lat szkolnych, równie miło wspominam, nadawane w sobotnie popołudnia słuchowiskowe wersje powieści dla dzieci. To właśnie wtedy, nieuleczalnie zaraziłam się sentymentem dla „Ani z Zielonego Wzgórza”. Nie sposób zapomnieć, jak dokuczałam potem panu ze szkolnej biblioteki, żeby mi wyszukiwał kolejne tomy …A nie było to proste. Biblioteka w mojej szkole, mieściła się w kilkunastu szafach, w różnych miejscach całego, piętrowego budynku. Czemu? No cóż… były to czasy tzw. „Zbiorczych Szkół”, gdzie słowo „zbiorcza” należy rozumieć w sensie dosłownym. Czyli jak się zebrało dzieci z całej gminy, to na bibliotekę z prawdziwego zdarzenia zabrakło już miejsca…
Jak już wyrosłam telewizyjnych „Dobranocek”, skorzystałam z możliwości poznawania klasyki polskiej i zagranicznej literatury: co drugi dzień III program PR, gdzieś ok. godziny 19 nadawał w różne powieści w słuchowiskowej wersji. Nigdy chyba nie zapomnę Zapasiewicza jako Rhetta Butlera w „Przeminęło z wiatrem” …Och… A tak w ogóle, to te słuchowiska miały swój niepowtarzalny klimat… Dawały pole do popisu dla wyobraźni… Można więc było wyobrazić sobie wspomnianego Rhetta na milion sposobów ;) A po obejrzeniu choćby najlepszego filmu nie pozostaje nic do „dopracowania” bo wszystko jest już gotowe…
Jako kolejne „moje” audycje radiowe wymienić należy te, z Rozgłośni harcerskiej w IV programie PR. Profesjonalni dziś dziennikarze i nie tylko, tam zaczynali …
Prawdziwą jednak rewelacją była odkryta gdzieś w okolicy VIII klasy, „Radiowa trójka” i audycje Marka Niedźwiedzkiego! Ta jego lista przebojów to było coś! Dzięki nim moje horyzonty muzyczne bardzo się poszerzyły. I do dziś lubię utwory z tamtych czasów. Moi domownicy z czasem musieli się przyzwyczaić do bądź, co bądź paradnego widoku w każdy sobotni wieczór: siedzenia plackiem przy radiu i skrzętnego zapisywania każdego notowania. Czas od godz.20 do 22 był zarezerwowany wyłącznie dla radia. Moja przyjaźń z trójkową listą trwała kilka ładnych lat. Tak, jakoś razem z nią przetrwałam wiele nie najłatwiejszych chwil…
Kolejna pozycja z półki radiowych audycji to „Źródło” lubelskiego duszpasterstwa młodzieży. Też było super. Młodzieżowe sprawy i problemy w świetle nauki Kościoła, sympatyczna atmosfera i radiowy śpiewnik. Uczyli tam świetnych piosenek religijnych- nie tylko śpiewać, ale i grać na gitarze. I jakby dobrze poszukać, to pewnie znalazłyby się jeszcze, gdzieś w zakamarkach szafy, kasety z tamtymi nagraniami…
Potem była rewolucja w eterze, czyli nowy UKF! Pojawiło się też Katolickie Radio jeszcze wtedy Podlasia. Jaki to był w tamtym czasie problem z jego odbiorem? Historia… Nie było odpowiedniego sprzętu. Księża w parafiach, skąd się dało ściągali radioodbiorniki z tzw. zachodnim UKF, które rozchodziły się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Z początków KRP pamiętam kilka nazwisk i audycję dla młodzieży, chyba się nazywała „GIF”. Rewelacja :)!
Nie wiem jak to się stało, ale potem była taka dłuuuga przerwa w słuchaniu radia w ogóle. Każdy z nas ma takie zawirowania, dnie i noce jak zwykła mówić Baśka Niechcicowa… Przyszedł jednak moment, że zatęskniłam za nim i któregoś pięknego dnia włączyłam …KRP…
Trudno opisać, czego doświadczyłam słuchając go znowu… Okazało się, bowiem, że radio nie tylko nadaje, czyli mówi, ale przede wszystkim słucha… Słucha słuchacza… To już nie trzeba Ameryki z komedii Chęcińskiego, to się dzieje naprawdę! Fakt, że dziś jest o wiele łatwiej niż kilkanaście lat temu: telefon i komputer właściwie każdy ma pod ręką. Najważniejsi są jednak ludzie, którzy to Radio tworzą. Oni po prostu SĄ dla nas słuchających… I to jest wspaniałe!
Te stare, dawno słuchane audycje radiowe, zawsze będą dla mnie ważne, piękne, bo kojarzą się z dzieciństwem, beztroską i nie przestaną być miłym wspomnieniem… Jednak tytułowe lubię słuchać radia dotyczy przede wszystkim –dziś- a więc tego, czego słucham i doświadczam dzięki naszemu … a niech mi wolno będzie powiedzieć mojemu … radiu – Katolickiemu Radiu Podlasie.
„Szczęść Boże, pozdrawiam serdecznie”