Wielodzietni - małoduszni
dodane 2011-03-05 22:52
Po raz kolejny rozgorzał w mediach spór między "wielodzietnymi" a "enpeerowcami". Można o tym poczytać np. w portalu NPR jest OK!
Padło wiele ostrych słów po obu stronach. Katolicy obrzucający się na forach internetowych błotem - jakież to wspaniałe nawiązanie do czasów, kiedy o chrześcijanach mówiło się "Patrzcie, jak oni się miłują!" :( A sednem problemu jest pytanie o rozeznawanie woli Pana Boga. Czy w istotę małżeństwa jako sakramentu jest więc wpisana absolutna otwartość na nowe życie (a - co za tym idzie - gotowość do przyjęcia tylu dzieci, ile się pocznie)? Czy małżonkowie mają prawo (może nawet obowiązek?) widzieć jakieś ważne powody odłożenia w czasie poczęcia dziecka i zgodnie z sumieniem wykorzystywać naturalny cykl płodności?
W moim życiu widzę to tak: Kościół namawia mnie do jak największego otwarcia na Pana Boga, do zaufania Mu także w odniesieniu do płodności. Ale nigdzie w katechizmie i innych dokumentach nie znalazłam wskazania, ile dzieci powinnam mieć. Ogólnie zachęca się do "wielkoduszności" i resztę pozostawia sumieniu. A ja akurat w ludzkie sumienie wierzę i sądzę, że ono zrobi swoje i wskaże każdemu jego właściwą drogę. Nigdy nie udaje się na dłuższą metę zagłuszyć sumienia. A spory o to, kto ma rację (a podskórnie - chyba o tę jedną, właściwą drogę do świętości ;)) uważam za absolutnie jałowe. Moje sumienie mówi mi wyraźnie, do czego jestem powołana.