Uncategorized
Tajemnice radosne - Nawiedzenie św. Elżbiety
dodane 2010-09-22 13:51
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.(Łk 1, 39-40)
Maryja już wie, że nosi Syna Bożego. Jednak na wieść o tym, że jej krewna jest w szóstym miesiącu wyczekanej ciąży, wyrusza w podróż, i to z pośpiechem. Jeśli szła z Jerozolimy, musiała przejść ok. 7 km. Jeśli rzeczywiście (jak wynikałoby z Łukaszowego opisu) wybrała się do Ain-Karim z Nazaretu, to musiała pokonać naprawdę wiele kilometrów (120!), w trudnych warunkach. Zresztą to chyba nieistotne, jak długo szła - ważne jest to, że podjęła ten wysiłek z miłości i z chęci pomocy.
Niedawno usłyszałam, że wszystkie kobiety w ciąży warto byłoby zamknąć w domu i chronić w specjalnym kokonie. Rozpowszechnione jest w naszym społeczeństwie przekonanie, że większość poronień spowodowana jest nadmiernym wysiłkiem lub nieodpowiednim, nieodpowiedzialnym trybem życia. W konsekwencji kobiety, które straciły dziecko, często słyszą od najbliższych słowa takie, jak: "... bo na pewno coś dźwignęłaś", "... nie brałaś witamin", "...to wszystko przez to wczesne USG", "...musiałaś się uderzyć w brzuch", "...trzeba było więcej leżeć", "...mogłaś od razu iść na zwolnienie". Czasami są to słowa płynące z autentycznej troski; czasami nie wiadomo, co powiedzieć, więc uciekamy się do stereotypu. Tymczasem takie słowa wywołują u kobiety najczęściej nieuzasadnione poczucie winy za śmierć dziecka. Większości poronień nie da się przecież zapobiec, bo ich przyczyną są wady genetyczne (40-68% przypadków) lub nieprawidłowa implantacja zarodka. Na to żadne z rodziców nie ma wpływu i nie wolno obarczać ich winą.
Maryjo, Pocieszycielko Strapionych, pomagaj tym kobietom, które po śmierci swoich dzieci czują się winne, które sądzą, że utrata dziecka była karą za ich grzechy, które w swoim otoczeniu są potępiane i wytykane palcami.