Uncategorized
Płód, dziecko, zlepek komórek?
dodane 2010-06-09 18:21
Kolejna smutna historia rodziców, którzy odważyli się walczyć, ale przegrali ze szpitalną biurokracją:
Komentarze takie, jak zwykle:
- to tylko zlepek komórek, to nie dziecko, to nie człowiek;
- ciemnogród;
- ludzie, idźcie do psychologa, bo coś wami nie w porządku - kto to widział chcieć pochować 9-tygodniowy płód? I po co - żeby pomnik postawić?
- chodzi tylko o kasę - chcą dostać zasiłek pogrzebowy z ZUS;
- "Dziecko nie urodziło się,to było samoistne poronienie płodu, zgodnie z nauką, to jajo, a nie dziecko! "
- "Ludzie przesadzają z wymyślaniem płci, rejestracją i pochówkiem, na takim etapie ciąży trudno w ogóle cokolwiek zebrać, bo naparstek byłby za duży."
- "walczenie kilkanaście miesięcy o pochowanie 2-miesięcznego płodu i jakieś tam genetyczne próby ustalenia płci uważam za grubą przesadę. Tej kobiecie należy się pomoc psychologiczna. W 9 tygodniu ciąży zarodek ma około 2 cm i waży około 2 g. Ja rozumiem, że ci ludzie bardzo przeżywają poronienie ale to, co robią to GRUBA przesada. To tylko potęguje ból i przedłuża ten okres rozpaczy."
- "Ja straciłam dziecko w 16 tygodniu ( ciąża obumarła ) i nigdy nie zdecydowała bym się na pogrzeb, bo grób to tylko zapalenie znicza i rozdrapywanie ran!!"
A między tymi głosami są i takie: obyście nigdy nie doświadczyli, co to znaczy stracić oczekiwane dziecko, co to znaczy nie móc się z nim pożegnać, słyszeć, że dziecko, dla którego mieliście już marzenia na przyszłość, jest nazywane w szpitalu "tym czymś", że jego ciało - jakie by nie było maleńkie - trafia do jednego kosza z odpadami medycznymi, a potem z tymi samymi odpadami do spalarni.
Nawiasem mówiąc, zasiłek wypłacany przez ZUS pokrywa koszty pogrzebu i ewentualnie bardzo skromnego pomnika - a często na pomnik nie wystarcza. Grób, na który można pójść, jest namacalnym świadectwem tego, że dziecko żyło i że nie można o nim tak po prostu zapomnieć. Pożegnanie ułatwia powrót do "normalnego" życia, pomaga dobrze przeżyć kolejne etapy żałoby, uporządkować pojawiające się emocje. Pomoc psychologiczna, a nawet - o paradoksie! - duszpasterska wcale nie jest taka powszechna. Dla mnie to już oczywistości. Niestety.