Uncategorized
Dyspozycyjność
dodane 2010-06-08 22:15
Dziś boleśnie przekonałam się po raz kolejny, jak mało dyspozycyjna jestem w pracy z uwagi na to, że mam dziecko.
Nasz żłobek dziś zamknięto z powodu zagrożenia powodziowego. Zostałam sama z synkiem na cały dzień i musiałam dać sobie radę niezależnie od tego, że czułam się źle, że brzuch bolał i że długi spacer w upale całkowicie mnie wykończył.
Wieczorem zastałam w skrzynce mailowej z 10 wiadomości od kolegów, którzy niecierpliwie czekali na wyniki mojej pracy; pracy, której nie miałam kiedy zrobić, bo przy moim dwulatku nie sposób usiąść tak po prostu na dwie godziny do komputera. Oficjalnie wprawdzie nie byłam z niczym spóźniona, ale co z tego, skoro oczekiwaniom współpracowników nie podołałam i chyba muszę się pogodzić z tym, że nigdy nie będę już w stanie im podołać. Zrobiło mi się przykro i źle. Nastawiam się psychicznie na możliwość utraty pracy po kolejnym porodzie, bo zdaje się, że szefostwo spodziewało się po mnie znacznie większego zaangażowania.
Znowu zastanawiam się nad tym, jak to jest, że w takiej sytuacji alarmowej zwykle to kobieta musi odłożyć swoje sprawy na później. Szczęśliwie mój mąż nie myśli stereotypami i uznał za oczywiste, że jutro on bierze wolne, a ja idę do pracy. Moje dziecko ma dobrze wybranego ojca ;)