Kiedyś...
dodane 2011-12-14 20:18
Marzenia...
Wiele lat temu na spotkaniu ze studentami usłyszałem pytanie: jaka jest parafia marzeń według księdza? Proste i zarazem złożone pytanie. Parafia marzeń … czy można marzyć… zapewne tak. Marzenia się spełniają jeżeli się nad nimi trochę popracuje.
W tym momencie przed moimi oczami stanęła postać św. Jana Marii Vianney’a – jaka była jego parafia marzeń sobie pomyślałem. Ars zaniedbana parafia do której trafił i tam zaczął. No właśnie co zaczął, duszpasterzowanie… nie, zaczął normalne, proste skromne życie. Życie modlitwy, sprawowania sakramentów świętych, adoracji Jezusa obecnego w sakramencie Eucharystii. I dla niego rys charakterystyczny - konfesjonał łącząc na powrót ludzi z Bogiem i sobą nawzajem. Po prostu i to jest najważniejsze to życie było święte. Nie było trzeba trąb jerychońskich, nie trzeba było marketingu… ludzie szli do Ars z całej Francji… szli gdyż przyciągała jak magnes świętość jego osoby i normalność. W jego osobie nie było zarazem i tak i nie… nie było liberalizmu i udogodnień… nie było obniżania i dostosowywania wymagań Ewangelii do ludzkich słabość.
I tak sobie pomyślałem jeszcze o jednym trochę wcześniejszym zdarzeniu … sam początek… co przyciągało ludzi do pierwszych wspólnot chrześcijańskich – patrzcie jak oni się miłują.
Tyle mam w kwestii marzeń do powiedzenia… Tyle też powiedziałem studentom…