Dziennik
niebieska tasiemka, sw. Antonii i strach przed skarbówką
dodane 2011-07-21 11:28
"Trzeba stworzyć dom, żeby mieć do czego wracać' kołatają mi się te słowa piosenki ZAKOPOWER po głowie od kilku dni. Teoretycznie powinienem wyprowadzić się za dziewięć dni z domu, ale nawet nie zacząłem szukać nowego lokum. Czekam na info ze spółki w Krakowie, na swoją decyzję czy idę na grupę terapeutyczną, na pomoc św. Antoniego do którego się modlę bym się odnalazł.
Przeczytałem wczoraj od początku do ostatniego odcinka nowelę obyczajową, którą publikuje w internecie moja koleżanka ze szkoły.
Ala, główna bohaterka, której mąż na kilka miesięcy wyjeżdża zagranicę zostaje sama w domu z trójką dzieci. Miesza się w romans z Danielem. Emocjonalny, bez fizyczności. Narracja głównej bohaterki jest mi bardzo bliska, choć pisana w osobie kobiety. Teoretyczne rozważania, czy ten mąż to ten, czy dom, który ma to ten dom. Brakuje mi jedynie słów Zakopower tamże.
Stałem wczoraj na tarasie i wypowiadałem słowa, że ta nowela jest katalizatorem zmian, które chcę podjąć w moim życiu. Mam pewność, że nie wiem, czy kocham moją żonę czy wydaje mi się że ją kocham, bo zapewnia mi byt (dach nad głową, spanie, jedzenie ubranie). To nienormalna sytuacja, ale trwa już z przerwami od wielu lat.
Więc postąpię zgodnie z własnymi uczuciami i Zakopower: stworzę dom, żeby mieć do czego wracać. Ale mam nadzieję, że z dotychczasową żoną.
Czas wrócić do realności: za 30 min. mam być w skarbówce i tłumaczyć się z uporczywego unikania płacenia podatków. Twarde prawo, ale jednak prawo. Amen.