Dziennik

Wyznanie prawdziwego męskiego wstydu

dodane 09:49

140 PLN, które dostałem od Żony na 3 ni wyjazdu czyli opowieść o wstydzie mężczyzny i leczeniu się z niego.

 

Terapeuta zapytał mnie ostatnio jakie mam emocje związane z chorobą Córki starszej. 

Odpowiedziałem, że dominującym uczuciem było zadowolenie z siebie (że podołałem załatwić, by natychmiast udzielili jej pomocy) oraz poczucie bycia potrzebnym. Nie wiem czy to emocje, ale tak czułem. 
Kilka minut potem doszliśmy do wniosku, że mój zadaniowy sposób rozwiązywania życia ma to do siebie, że nie myślę o emocjach. Obiecałem przemyśleć temat i zacząć przyglądać się swoim emocjom. 

W ostatni weekend miałem zjazd na uczelni. W sobotę rano wykładałem, więc nie wchodziło w rachubę odwołanie zajęć. Żona dała mi 140 PLN na wyjazd - trzy dni, z czego jeszcze 50 PLN miałem oddać koledze, bo ostatnio zbrakło mi pieniędzy podczas wyjazdu (przyznaję, że za dużo wydałem na alkohol). Pieniądze przyjąłem, przeliczyłem wszystko i doszedłem do wniosku, że jeśli nie zwrócę koledze 50 PLN, to mi starczy. 

W podróż na uczelnię wyruszyłem w piątek po 20. Żona zawiozła mnie na rogatki miasta, bym łapał stopa. Nim to się stało pierwsze emocje: wstyd. Bogu dziękowałem, że żona włączyła młodszej córce bajki na komputerze, bo bałem się, że młodsza zapyta czym tatuś jedzie na uczelnie. Zapytała kiedy się z nią żegnałem - skłamałem, że autobusem. 

Kiedy stanąłem na rogatkach miasta z wypisanym na kartoniku celem podróży, prosiłem Boga by dał mi silę pokonać wstyd bym trzymał tę kartkę widoczną i by nie jechał nikt znajomy. 

Podróż była z przebojami - w sumie utknąłem o 2:30 nad ranem ok. 50 km od celu. 
Wściekły, zły, zmęczony, spragniony ciepłej herbaty poszedłem na stację benzynową wydać nieplanowo 5 PLN. Kiedy o 4 rano znów wyszedłem na ulicę łapać stopa, na komórkę przyszedł mail z codziennymi czytaniami. 

Stoję na poboczu drogi, czytam i już wiem po co ta męka podczas całonocnej podróży: 

 2 KOR: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. 

Podziękowałem Bogu i nagrałem komórką swoje świadectwo na video; powiedziałem, że jeśli w słabości jest siła, to ja chcę ją doskonalić. 

Dojechałem na uczelnię o 6.30 rano. Obsługa szkoły nie była zdziwiona, Bogu dzięki, że miałem prawdziwe tłumaczenie - musiałem skończyć przygotowywać wykład na 8:00. 
Po południu podjąłem wyzwanie wstydu: musiałem wyjaśnić koledze, z którym mogłem wracać w okolice domu, że chcę jechać z nim, ale nie mam pieniędzy by dołożyć się do paliwa. Przyjął to spokojnie i powiedział: chodź na obiad, ja stawiam. 

Kilka minut potem musiałem powiedzieć drugiemu koledze, że nie mogę oddać mu pieniędzy. Ale zabrakło mi siły by powiedzieć wprost - nim powiedziałem, że nie mogę oddać, opowiedziałem ładnie ułożoną historię (złożoną z faktów), jak ciężkie w związku z chorobą Córki starszej finansowo było moje ostatnie dwa tygodnie. Jakby wszystkiego było mało, żona w ubiegłym tygodniu się rozchorowała i musiała odwołać bieżących klientów, a to pieniądze 'operacyjne', domowe z których żyjemy na bieżąco. 

Kolega był tak skupiony na swoich kłopotach, że wysłuchawszy mojej historii jedynie powiedział spoko i opowiadał o tym co wydarzyło się u niego. 
Tyle z historii. Podsumowując ten post o emocjach: dominującą emocją jest wstyd. 

Wróciłem wczoraj wieczorem do domu: chora żona z chłodnym stosunkiem do mnie, witająca mnie mała, szczęśliwa Córka która na odpuście dostała pieska zabawkę i starsza Córka bez emocji przyjmująca fakt, że wróciłem do domu.  

Żona jest chora, co przyjmowałem z radością, bo spodziewałem się, że zaśnie w salonie zamiast w sypialni. 

Postanowiłem się leczyć: jest wstyd, jesteś słaby, ale rozumiesz że w tym co się dzieje masz znaleźć swoją siłę - powiedziałem sobie. Idziemy do Chrystusa i będziemy się leczyć - dodałem. Włączyłem kazanie ks. Piotra Pawlukiewicza, podziękowałem Bogu, że rozumiem swoją chorobę. (KAZANIE JEST ŚWIETNE i JEST TU)

Sobie powiedziałem, że Bóg wie co robi, ja nie wiem po co on to robi, ale wiem, że mam się czegoś nauczyć. 

Chłopiec w drodze do męskości.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane

Kategorie