Rozważanie na szesnastą niedzielę zwykłą

dodane 09:31

W liturgii Kościoła czyta się dzisiaj fragment z Ewangelii Łukasza o tym, że Jezus w drodze do Jerozolimy odwiedza dom sióstr o imionach Maria i Marta. Pierwsza bardzo przejęła się rolą gospodyni biegała po całym domu, sprzątała, gotowała i podawała do stołu byle by Pana Jezusa przyjąć jak najlepiej, byleby sprawić mu radość i byleby tylko głodny od stołu nie wstał, święte prawo gościnności, ale jest w ej ewangelii także druga siostra o niej powiedziano, że usiadła u stóp Pana i wsłuchiwała się w jego słowa.

Pierwszej postawa tej drugiej nie spodobała się do tego stopnia, że naskarżyła na swoją siostrę przed Bogiem, który pochwalił jedną i drugą choć ostatecznie przywilej przyznał tej zasłuchanej. Tak zaczyna się jeden z największych konfliktów ludzkości: ludzkiej natury i samego chrześcijaństwa. Problem dotyczy pytania o to co człowiekowi potrzebne jest najbardziej? Ile w życiu musimy się nabiegać, napracować i namęczyć i jaki to przynosi pożytek? Czy naprawdę trzeba robić wszystko? Czy rzeczywiście człowieka można oceniać po tym czego dokonał? Ile i co po nas pozostaje i jaką ma wartość trud włożony w życie i w pracę, czy są nieważne, czy chodzi tu o postawę obojętności wobec świata i jego potrzeb? A co z naszymi zwykłymi potrzebami życiwymi, planami, pragnieniami i ogromnym wysiłkiem by pospinać dzień do dnia, miesiąc do miesiąca, uchowaj Panie Boże by podważać wartość nocy nieprzespanych młodej matki, która musi czuwać nad dzieckiem. Niech ręka Boska broni tych, którzy chcieliby deprecjonować pracę i poświęcenie ludzi ciężko zarabiających na utrzymanie siebie i swoich rodzin. Nikomu nie powinno przyjść do głowy by zaproponować im lekkoduszną rezygnację z wysiłku, albo choćby nie docenić ich pracy. Bo Pan Jezus też tego nie czynił, nie odbiera Marcie jej zasługi, jej poświęcenia, jej wielkości, bo wszystko co robiła to było z troski o drugiego, o jego dobro i o jego życie. Nie chodzi o zmienianie całego świata, ale przecież każdy uczciwy człowiek, codziennie wkłada wiele wysiłku w jego oswojenie, ulepszenie i podtrzymywanie przy życiu. W tym jesteśmy podobni do samego Boga, bez nas nic na tym świecie i w naszym życiu nie pójdzie dobrze, nie będzie miało prawdziwej wolności, zarówno we własnym domu jak i w skali całego świata. Więc, o co chodzi z tą Marią, która zamiast podawać do stołu i służyć, zamiast uczestniczyć w wielkiej rewolucji zmieniającej na dobre oblicze tego świata po prostu usiadła i słuchała i potem jeszcze odebrała lepszą cząstkę.

Może jest w tej scenie najpierw pochwała kobiety jako takiej, bo przecież o kobietach wspomina Ewangelia i o ich postawie oraz działaniu w świecie. Bez kobiecego geniusza, bez kobiecej wrażliwości i troski, bez kobiecego poświęcenia i wartości, bez wrażliwości na słowo i słuchanie tego kogo się kocha nie byłoby o czym opowiadać. To jedno, ale jest jeszcze drugie.

Maria otrzymała pochwałę nie za bierność i lekkoduszne lenistwo, ale za umiejętność rozpoznawania tego, co jest ważniejsze, co ma większą wartość w danej chwili, co unikatowe i niepowtarzalne. Takiej wrażliwości warto uczyć się od świętych kobiet.

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 18.10.2025

Ostatnio dodane