Parę refleksji po sobotniej rozmowie

dodane 19:54

p { margin-bottom: 0.21cm; }

1. Dojrzałość człowieka i odpowiedzialność za drugiego przejawia się w tym, że nie mówi się wszystkiego. Że wie się, komu i co można i należy powiedzieć. I przemilczenie pewnych rzeczy nie jest okłamywaniem, nie jest manipulacją. To znaczy, że zawsze potrzebny jest namysł nad tym, co chce się powiedzieć (bądź napisać). Jaki cel mają osiągnąć moje słowa? Po co chcę coś powiedzieć, napisać? Czy drugi człowiek jest gotowy to przyjąć? Czy właściwie zrozumie moje słowa?

 

Dzięki tej rozmowie zrozumiałam, jakie błędy w swej nieświadomości popełniłam w ostatnich latach. To, czego się dowiedziałam w sobotę o mówieniu i milczeniu, znajduje potwierdzenie w tym, czego doświadczałam – jeśli idzie o przyjęcie moich słów.

 

2. Mam prawo stawiać drugiemu granice – jeśli idzie o słowa, które mi mówi, ale też o czyny, których chce dokonać. Mam prawo powiedzieć „nie” nawet wtedy, gdy ktoś z życzliwości i dobrych chęci chce mi wyświadczyć jakieś dobro.

 

Nawet największy przyjaciel nie jest we mnie i nie zna mnie na wylot. Może mnie nie rozumieć i może nie wiedzieć, że jego dobry czyn może we mnie karmić zło. Stąd mam prawo powiedzieć „nie” (czyli postawić granice) czemuś, co ktoś patrzący z boku uznałby jedynie za dobro i życzliwość. Tak, intencje drugiego człowieka mogę być krystaliczne – ważne, by i takie były intencje przyjmującego.

 

Nie powiem, ulżyło mi :D

 

3. Im pewniej czuje się człowiek w sobie samym (nie mylić z pychą; chodzi o dobre rozeznanie swoich mocnych i słabych stron i akceptację siebie), tym bardziej jest otwarty na Innego. Chętnie rozmawia, nawiązuje kontakty, uważnie słucha i nie boi się powiedzieć swojego, odmiennego zdania, ale nie czuje się zmuszony walczyć o uznanie swojej racji – nie zależy mu na tym, by inni tę rację przyznali. Rozumie, że więcej nie wie niż wie, dlatego potrafi w patrzeniu na daną sytuację zachować margines na czyjeś słowa, czyjąś rację. Nie wybiela siebie, nie stara się przedstawić danej sytuacji w świetle korzystniejszym dla siebie niż dla Innego. Potrafi milczeć i nie mówić o czyjejś słabości, wadach, błędach. Zatrzymuje to w sobie. Łatwo wybacza, dlatego milczy o doznanych krzywdach. Nie rozpamiętuje ich publicznie.

 

Im większa w człowieku niepewność co do samego siebie (słabe bądź złe, wykrzywione poznanie swoich mocnych i słabych stron), tym większe zamknięcie na Innego: odrzucenie słów, czynów, przypisywanie złych intencji, agresja i obmowa, szerzenie plotek i przedstawianie siebie w lepszym świetle niż bliźniego; zero lub niewiele tolerancji dla czyjejś słabości; odrzucanie słabości czyjejś i swojej. Z przebaczeniem jest kłopot – bo trzeba wybaczać (czasem, by poczuć się lepiej i lepiej myśleć o sobie samym) – ale z drugiej strony nie wolno dać zapomnieć o doznanych krzywdach, zranieniach. Stąd ciągłe nawiązywanie do nich, stawianie ich przed oczami swoimi, Innego, ale też i osób trzecich, by tworzyć w nich lepszy obraz samego siebie niż obraz Innego.

 

:-) Nie wiem, co bym zrobiła bez tych rozmów. Byłoby mi dużo trudniej zrozumieć złożoność samej siebie, Innego i dostrzec, jak wielką wartością, jak wielkim darem jest dla mnie każdy człowiek. Im trudniejszy, tym bardziej wartościowszy.

Ale i tak najlepiej o trudnych ludziach rozmawia się z przyjaciółmi :D

 

Dzięki Ci, Boże, za przyjaciół i każdego życzliwego mi człowieka :-) W tych podziękowaniach zawarta jest wdzięczność za męża i dzieci :) nie dość, że mąż jest przyjacielem, to jeszcze dzieci – nastolatki – są życzliwymi krytykami :-) A to nieoceniony dar :-)

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024

Ostatnio dodane