niepoliczalne
Jak żyć, by podobać się Bogu?
dodane 2020-03-06 09:54
Kiedy siedzę w pracy, lubię czasem popatrzeć na kwiatek, którego przyniosłam ze sobą, żeby mi towarzyszył w długich poza domowych godzinach. Nie tylko moje oczy odpoczywają w tych chwilach, ale i to, co jest we mnie w środku z kategorii duchowo-myślowej. Zielony kolor kojarzy mi się z wolnością, relaksem, rozległą łąką, spokojem i Bogiem. Choć jest On na Wysokościach, to jednak odbił swoją obecność w naturze.
Drugim obiektem, na którym osadzam czasem mój wzrok, jest niebo. Widzę jego skwarek przez biurowe okno. Patrząc na niebo, moje wewnętrzne ja wyrywa się. Musi jednak grzecznie siedzieć za biurkiem razem ze mną pozostałą. Na podniebne wędrówki przyjdzie jeszcze czas. I tu też myślę o Bogu. Niebo kojarzy mi się bardzo z wolnością, a Bóg nie tylko ją daje, ale nią jest zarazem.
Bóg zapisał swoje ślady w codzienności.
Bóg zapisał swoje ślady również w moim miejscu pracy.
Podobać się Bogu, to odczytywać Jego znaki i szyfry. Jak w grze w podchody. Chcesz szybko dobrzeć do celu, musisz jednak pogłówkować. To tak, żeby nie było nudno i zbyt oczywiste.
Kiedy patrzę na zielony kwiatek w czerwonej doniczce na fioletowej podstawce (mąż wybierał) na moim biurku, na niekoniecznie niebieskie niebo (dzisiaj na przykład jest blado białe z akwarelkowym rozmyciem błękitu) i myślę sobie: „Boże, dziękuję Ci, że dałeś mi taką wzrokową odskocznię od ekranu komputera i sterty papierów”, to wierzę, że to się Jemu podoba.