Pierwsze dni listopada nakłaniają człowieka do refleksji nad swoim życiem, nad jego przemijalnością, nad śmiercią...

Nawiedza się wtedy cmentarze, przypominają nam się osoby, które już od nas odeszły...

W czasie wypominek jakie odczytuję często powtarza się tekst i pragnienie modlitwy za tych, o których nikt już nie pamięta. I wtedy stawiam sobie pytanie, czy rzeczywiście tak jest?...

Wieczorem w Dzień Wszystkich Świętych udałem się na cmentarz parafialny, by spacerując pomiędzy grobami odmówić różaniec. Poszukiwałem wtedy też grobu, na którym nie będzie żadnej świeczki. Po prawie 30 minutach udało mi się w końcu taki znaleźć... A tu nagle podchodzą do grobu dwie dziewczyny (kobiety). I jedna mówi do drugiej "Zobacz, tu nie ma żadengo światełka. Zapalmy"...

Kościół w każej Mszy modli się za wszystkich zmarłych.... Jeśli ja będę modlił się za zmarłych i tego uczył innych, to wtedy też kiedyś będą się za mnie modlić...

"Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie"