Jak wielu z nas boi się radykalizmu (żeby nie powiedzieć prawie wszyscy) - radykalizmu w życiu, pójścia za tym, do czego Bóg wzywa...

Oglądałem dziś film o św. Antonim (niby popularny święty, a jednak okazało się, że niewiele o nim wiedziałem). Jego życie, można tak powiedzieć - było pójściem na całość za Bogiem.

A świat obecnie kusi - żyj, używaj, Bogiem się nie martw. A jeśli już chcesz w niego wierzyć, to daj mu tylko jakąś małą odrobinkę życia, a resztę zostaw dla siebie...

Oby nas nie kusiła propozycja "Pana Bogu świeczkę, a diabłu ogarek"... Św. Antoni, bądź przykładem dla współczesnych ludzi...