Ostatni dzień roku to czas pewnych podsumowań. I tak jak w sklepach robi się remanent, w przedsiębiorstwach bilans zysków i strat, tak taki bilans ostatniego roku zrobiło pewnie wielu ludzi. I ja także... Przyglądając się minionym 12 miesiącom można dostrzec swoje błędy, złe posunięcia, swoje grzechy – dostrzec, ale i na nowo za nie przeprosić… Można zauważyć to, za co powinniśmy być Bogu i ludziom wdzięczni, przypominając sobie jednocześnie, że sami z siebie nic nie możemy, ale jesteśmy zdani na innych… Wielu pewnie też się zastanawiało, co z planów i postanowień na rok 2008 udało się zrealizować, a co nie…

Patrzymy pewnie z nadzieją na Nowy Rok… Życzenia noworoczne są zazwyczaj standardowe – w przeciwieństwie do tych Bożonarodzeniowych – „szczęśliwego nowego roku. Oby był lepszy niż ten ubiegły…” Czy tak się stanie? Jaki to będzie rok? Nie jest to pewnie od nas zależne, bo tylko w pewnym małym  stopniu mamy na to wpływ… Zamiast sobie marzyć o lepszym nowym roku, o północy po prostu zaprosiłem Jezusa na nowo do swojego życia, do relacji z innym, do swojej posługi kapłańskiej powierzając Jemu to wszystko… I jakoś te wszelkie obawy o to, co przyniesie ten Nowy Rok A.D. 2009 minęły….