ROZWAŻANIA PASYJNE

I Niedziela Wielkiego Postu

dodane 17:26

Pierwsze kazanie pasyjne - pycha

„Jezus począł drżeć i odczuwać trwogę. I rzekł do uczniów: Smutna jest dusza moja aż do śmierci. Zostańcie tu i czuwajcie” (Mk 14,33n).

Już tam, w ogrodzie Oliwnym, Jezus poczuł ciężar ludzkiego grzechu, już tam cierpiał w duszy, biorąc na siebie grzech całego świata. Trwając jak uczniowie wraz z Jezusem w ogrodzie Getsemani, chcemy również się zasmucić. Zasmucić się z powodu własnego grzechu. Towarzysząc Chrystusowi w czasie Jego męki, chcemy sami rozpocząć zmaganie z naszymi osobistymi grzechami. Chcemy poznać nasze zdrady, nasze upadki, które utworzyły Jego Drogę Krzyżową!

Nasze zmaganie ze złem musimy rozpocząć od nazwania go, od nazwania grzechów po imieniu. Pan Jezus wyrzucając demony zawsze pytał o ich imię. My musimy zrobić tak samo. Gdy tylko nazwiemy po imieniu myśl, zamiar, uczucie, czy namiętność, nabierzemy wobec nich dystansu. Nasze zmaganie przyniesie owoce, gdy będziemy pamiętali jeszcze o jednej rzeczy, którą niech zilustruje pewna historyjka. Diabeł urządził przed domem wyprzedaż różności. Wyłożył wszystko czym kusił i przymuszał ludzi. Nieczystość wycenił wysoko, ale plotkę jeszcze wyżej. Bardzo droga była pycha, ale najwyższą cenę uzyskało coś zwyczajnego. Gdy ktoś zapytał co to takiego, diabeł odpowiedział: „To mój najlepszy przyrząd. Gdy wszystkie pokusy zawiodą, używam wtedy coś, co nazywa się zniechęcenie”.  

Aby nasze rozważania przyniosły owoce muszę pokonać zniechęcenie. Jeżeli dziś powiem sobie: „to mnie nie dotyczy albo nie chce mi się, nie mam ochoty” już przegrałem. Będę jak uczeń, który zamiast czuwać poszedł spać i usłyszę słowa Jezusa z Getsemani: „Szymonie śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”.

Dobry człowiek to nie człowiek bezgrzeszny, ale ten, który podejmuje walkę i w którym zwycięża dobro. Musimy podjąć walkę wewnętrzną, którą pewien stary Indianin opisał w następujący sposób: Siedzą we mnie dwa psy. Jeden jest łagodny i dobry. Drugi zły i agresywny. Zły walczy z dobrym cały czas”. Zapytany, który zwycięża, Indianin odpowiedział: „Ten, którego lepiej karmię”. A więc muszę poznać mojego złego psa – mój grzech – nazwać go po imieniu, poznać czym go karmię i odebrać mu ten pokarm. Odebrać nie własną mocą, ale mocą Chrystusa Ukrzyżowanego, który za mnie oddał życie, aby mnie z niewoli grzechu wydobyć.

 

Piłat powiedział do Jezusa: „Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?”.

Pycha - „królowa i matka wszystkich wad” - jak nazywa ją św. Grzegorz Wielki. Określić ją należałoby jako skoncentrowanie na sobie, fałszywa ocena własnej osoby, wynoszenie się, stawianie siebie wyżej, a innych niżej. Jezus szybko sprowadza Piłata na ziemię mówiąc: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry”.

A Piotr? Podobnie zapatrzony w siebie i pyszny: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię! Jezus mu rzekł: Zaprawdę powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie zaprzesz”.

Bardzo trudno nam przyznać się do pychy, trudno uznać, że jesteśmy warci mniej, niż się nam wydaje.

Pycha jest początkiem wszelkiego zła na świecie. To dlatego upadł zbuntowany anioł. Chciał być jak Bóg. Pycha nie może tworzyć razem z Bogiem, tworzy przeciw Niemu. Ma ambicje stworzyć coś absolutnie innego, coś co do Boga nie należy. Ogłasza się źródłem dobra i zła. Pycha staje się mistrzynią w omijaniu zakazów, prawa. Nadaje sobie prawo decydowania, osądzania, wyznaczania reguł gry. Świadczy o tym częsta postawa, którą charakteryzują słowa: “Ja wiem lepiej”. Jak wiele pychy można zauważyć w dzisiejszym świecie. Pragnienie sprawowania kontroli nad życiem, programowania go. Tu rodzi się aborcja, eutanazja, klonowanie, czy inne poczynania, w których człowiek czuje się panem wszechrzeczy. 

Pycha tworzy pewne sfery życia, do których Bóg nie ma dostępu. Aby oszukać sumienie używamy hasła „Niech się Kościół nie wtrąca!”, bo przecież nikt nie powie: „Boże, nie wtrącaj się w moje życie”. A to właśnie Bóg chce się wtrącić w moje życie, chce je uzdrowić, poukładać. I kolejny paradoks. Modlę się „bądź wola Twoja” a robię i tak to, co sam uważam za stosowne. „Przecież nikt nie będzie kierował moim życiem, ono jest moje!” Jak wiele w tym pychy. Jak mocno brzmi w tych słowach odwieczne „być jak Bóg”. To konkurowanie z Bogiem może przejawiać się w zasłanianiu innym Boga, skierowywaniu na siebie tego, co spontanicznie Bogu się należy. Kiedyś Aleksander Wielki potknął się o leżącego pod murem filozofa Diogenesa. Wywiązała się rozmowa. Aleksander uznał filozofa za bratnią duszę i obiecał mu, że spełni każde jego życzenie. Na to Diogenes odpowiedział: „Nie zasłaniaj mi słońca, nic więcej nie pragnę”.

Pycha nie tylko zasłania innych, ona także „zaciemnia innych”. Skoro nie będę wielki, to umniejszę innych, ich dobro, zasługi. To co robią inni będzie zawsze złe, „bo to przecież nie moje” – powtarza pycha. Ściągnąć w dół tych, którzy się wybijają – to kolejne charakterystyczne zachowanie. 

Dla pyszałka wszyscy powinni być przeciętni, najlepiej gdyby byli odbiciem jego oczekiwań, myśli, odczuć, gustów, sympatii. Kto nie da się oswoić, podporządkować staje się wrogiem, zagrożeniem.  

Pycha przejawia się w naszym życiu także poprzez inne zachowania: np. człowiek pyszny lubi obdarowywać, ale sam nie przyjmuje niczego. Obdarowywanie przystoi bowiem komuś, kto stoi wyżej w hierarchii, przyjmowanie temu, kto niżej. Jeżeli już coś dostanie, musi się za wszelką cenę odwdzięczyć, na siłę.

Człowiek pyszny nie umie również prosić, gdyż uznaje to za uwłaczające jego godności. „O nic go nie będę prosił” - słyszymy czasem. Trudno też usłyszeć słowo „dziękuję”. Człowiek pyszny nie widzi powodów do wdzięczności. Może to przejawiać się nawet w odcinaniu się od korzeni, odrzuceniu historii, tradycji, przodków. Kolejne słowo, które powinno zostać wymazane to „przepraszam”. Człowiek pyszny nie umie przyznać się do błędów. To zazwyczaj inni ponoszą winę.

Widzimy, że pycha ma wiele twarzy. Tyle, ilu ludzi na ziemi. Czy jest na nią lekarstwo?

Tak. Pokora. W pokorze nie chodzi o oszukiwanie siebie. Pokora nie ma polegać na niskim mniemaniu o własnych talentach i charakterze. Tą drogą tysiące ludzi doszło do wniosku, że pokora występuje np. wtedy, gdy ładne kobiety myślą, że są brzydkie, a inteligentni mężczyźni, że są głupi.

Pokora to zapominanie o sobie, to służenie innym, to rozpoznawanie własnej grzeszności, to odkrywanie daru Bożego w sobie i dziękowanie, to na koniec uznanie własnej małości w zestawieniu z wielkością Boga i podporządkowanie swojej woli Bogu. 

„Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał” (Łk 22,61n).

Za moją pychę – przepraszam Cię Panie!  

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024