MAGNIFICAT

Uniżenie i służba

dodane 11:31

Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia (Łk 1,48)

Uniżenie i służba. Dwa słowa, które nie pasują do dzisiejszego świata. Wspinamy się na szczyty popularności, chcemy być w centrum uwagi, a jednocześnie pełni roszczeniowych postaw, uważamy, że wszystko nam się należy, a my nic nie musimy już dawać od siebie. O służbie usłyszymy jeszcze w polityce (bo można na to złapać głosy), w Kościele (bo tak wypada mówić), może jeszcze w wojsku (bo takie rozkazy). W różnego rodzaju „służbach” coraz mniej służenia. Pozostają tylko nazwy, puste słowa. Nie chcę generalizować, ani obrażać ludzi, którzy szczerze służą innym. Chodzi mi bardziej o ogólną diagnozę, która stanowić będzie punkt wyjścia w tym rozważaniu. Przeczytałem kiedyś bardzo ciekawą historię z życia biskupa Wilhelma Kettlera, którą chciałbym teraz w całości przytoczyć.

Przed młodym, uzdolnionym Wilhelmem otworzył się świat kariery prawniczej. Sukces, prestiż i duże pieniądze – wszystko to było w zasięgu jego ręki. Snuł już ambitne plany na przyszłość, które konkretnie urealniały jego marzenia. I właśnie wtedy, pewnego wieczoru, oczyma wyobraźni zobaczył obraz, który na zawsze odmienił jego życie: „Chrystus stał nade mną w świetlistym obłoku i pokazywał mi swoje Najświętsze Serce. Przed Nim klęczała siostra zakonna, która wznosiła ręce w błagalnym geście. Z ust Jezusa usłyszałem następujące słowa: »Ona bez przerwy modli się za ciebie!«. (…) Cokolwiek to było – sen czy nie sen – dla mnie było to nadzwyczajne, gdyż zostałem wewnętrznie dotknięty i od tego momentu zdecydowałem się poświęcić Bogu na Jego wyłączną służbę w kapłaństwie ”…

Dwadzieścia lat po tym zdarzeniu, już jako pasterz Kościoła, bp Wilhelm odwiedził zaprzyjaźnionego biskupa. Rankiem celebrował Mszę św. w kaplicy sióstr z pobliskiego miasteczka. Gdy rozdawał Komunię św., w jednej z sióstr rozpoznał tę, którą widział w swoim widzeniu. Po skończonej liturgii bp Kettler poprosił siostrę przełożoną, by przedstawiła mu wszystkie siostry. Wśród tych, które błogosławił, nie było jednak tej, której oczekiwał. Zapytał więc siostrę przełożoną, czy przyszły wszystkie siostry z tego klasztoru. Rzeczywiście, jednej brakowało – tej, która pracowała w chlewie. Gdy przyszła, bp Wilhelm poprosił ją o osobistą rozmowę. Kiedy pozostali sami, zapytał, czy modli się za niego. Zakonnica z wielką prostotą odpowiedziała, że nie ma takiej świadomości, bo nigdy nie wiedziała, że on w ogóle istnieje. W dalszej rozmowie siostra ta wyjawiła, że z wielką czułością czci Najświętsze Serce Jezusa i że z miłości do Niego z radością podejmuje wszystkie swoje obowiązki, zwłaszcza te, które ją odstraszają i zniechęcają. Tę swoją wewnętrzną walkę i prace ufnie ofiarowuje Jezusowi za jakąś duszę żyjącą w świecie, zagrożoną utratą życia wiecznego, którą Jezus sam wybierze. W intencji tej duszy ofiarowuje także codziennie godzinną adorację. Tak robiła od lat swego dzieciństwa. W chwili rozmowy z biskupem siostra ta miała trzydzieści trzy lata. Kiedy powiedziała datę swoich urodzin, okazało się, że był to dokładnie dzień jego nawrócenia… Nie wiedziała, za kogo się modli, i nie chciała wiedzieć, czy te jej modlitwy i wyrzeczenia poskutkowały – wystarczyło jej, że Bóg to wie. Biskup Kettler z trudem opanowywał swoje głębokie wzruszenie. Siostra zaś przyklękła i z pokorą poprosiła go o błogosławieństwo.

Gdy bp Wilhelm powrócił do goszczącego go wtedy przyjaciela, powiedział: „Znalazłem tę, której zawdzięczam swoje powołanie. To ostatnia, najuboższa siostra w tym klasztorze. Nie zdołam nigdy podziękować Bogu za Jego miłosierdzie, bo ta siostra modli się za mnie od prawie 20 lat. Bóg przyjął jej modlitwy, jeszcze zanim zaczęła się modlić, i przewidział, że dzień jej narodzin będzie dniem mego nawrócenia. Później zaś przyjął także modlitwy i wyrzeczenia tej siostry. Cóż za pouczenie i upomnienie dla mnie! Gdybym kiedykolwiek miał pokusę, by chlubić się przed ludźmi moimi sukcesami i dziełami, muszę pamiętać, że wszystko osiągnąłem dzięki łasce modlitwy i wyrzeczenia biednej siostry pracującej w przyklasztornym chlewie. A jeżeli tego typu praca wydawała mi się mało znacząca, muszę zdać sobie sprawę z tego, że to, co ta siostra z pokornym posłuszeństwem wobec Boga i w oderwaniu od samej siebie składa w ofierze, ma taką wartość w Bożych oczach, że dzięki jej czynom Kościół ma biskupa!”

(„Miłujcie się” - Moc modlitwy Małgorzata Radomska).

Historia pokornej siostry, która z wielkim oddaniem i zaangażowaniem wykonywała najprostsze prace, aby w ten sposób służyć Bogu i ludziom, musi poruszać. Musi poruszać także „wielkich tego świata” i uczyć pokory. Pierwowzór stanowi oczywiście Maryja, która z pokorą przyjęła misję Matki Bożej. Zawsze w cieniu, zawsze pokorna, zawsze pomagająca innym.

Może warto przy tej okazji uświadomić sobie, że w oczach Boga uniżenie i służba nadal są w cenie, mimo, że świat uczy inaczej. Może warto w ramach przeżywania nowenny podjąć jeden mały czyn w duchu uniżenia i służby. Może warto przypomnieć sobie, że bycie mężem, żoną, księdzem (to kim jesteś według realizowanego powołania), nauczycielem, kucharzem, ogrodnikiem (jaki zawód wykonujesz), ministrantem, lektorem, kantorem (jaką funkcję pełnisz w Kościele) ma być SŁUŻBĄ i to nie tylko z nazwy. Osobiście staram się o tym pamiętać, ale jeśli kiedyś bym zapomniał, to proszę mi przypomnieć. Delikatnie. Dla mojego dobra.  

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024