Merton
Módl się, byś odkrył samego siebie cd2
dodane 2015-01-18 17:22
Jest to coś, czego żaden człowiek nie może sam dokonać. Ani też żaden człowiek ani żadne stworzenie we wszechświecie nie może mu w tej pracy pomóc. Tym jedynym, Który może nauczyć mnie odnaleźć Boga, jest Bóg, On sam, Jeden.
Jest jednak jakiś punkt, w którym mogę spotkać Boga w prawdziwym i doświadczalnym kontakcie z Jego nieskończoną rzeczywistością. Jest to „ miejsce " Boga, Jego sanktuarium - jest to punkt, gdzie moje przypadkowe bycie zależy od Jego miłości. Jest we mnie jakiś metaforyczny szczyt mojej egzystencji, na którym utrzymuje mnie w byciu mój Stwórca.
Bóg wymawia mnie jak słowo zawierające w jakimś stopniu myśl o Nim.
Słowo nigdy nie będzie w stanie zrozumieć głosu, który je wymawia.
Ale jeśli jestem wierny idei, jaką Bóg wypowiada we mnie, jeśli jestem wiemy tej myśli o Nim, którą miałem w założeniu urzeczywistniać, to napełniony będę Jego rzeczywistością i będę odnajdywał Go wszędzie w sobie, a siebie nigdzie. Zatracę się w Nim - to znaczy: odnajdę siebie. Będę „ ocalony ".
Wielka szkoda, że ta chrześcijańska metafora „ zbawienia " została tak zbanalizowana i dlatego traktowana jest z pogardą. Obrócona została w pusty synonim „ pobożności " - nie jest nawet prawdziwie etycznym pojęciem. „ Zbawienie " wykracza daleko poza etyczną poprawność. Słowo to zawiera w sobie głęboki szacunek dla fundamentalnej metafizycznej rzeczywistości człowieka. Odzwierciedla nieskończoną troską Bożą o człowieka, Bożą miłość i dbałość o najgłębsze ludzkie bycie, Boże umiłowanie wszystkiego, co jest Jego w człowieku, Jego synu. „ Zbawiona "jest dzięki Bożej łasce nie tylko ludzka natura, ale przede wszystkim ludzka osoba. Przedmiotem zbawienia jest to, co wyjątkowe, niezastępowalne, nieprzekazywalne - to, co jest jedynie mną. To prawdziwe wewnętrzne „ja " musi być wydobyte jak klejnot z dna morza, uratowane przed chaosem, przed pomieszaniem, przed zanurzeniem się w pospolitość, nie-określoność, trywialność, nikczemność, ulotność.
Musimy zostać ocaleni od pogrążenia się w morzu kłamstw i namiętności, które określa się jako „ świat". A przede wszystkim musimy być uchronieni przed otchłanią pomieszania i absurdu, która tkwi w naszym świeckim „ja ". Osoba musi być uratowana od jednostki. Trzeba wyzwolić wolnego syna Bożego od konformistycznego niewolnika ułudy, namiętności i konwencji. Trzeba ocalić twórczą i tajemniczą wewnętrzną jaźń przed rozrzutnym, hedonistycznym i destrukcyjnym ego, które dąży jedynie do tego, by się schować pod przebraniami.
Być „ zgubionym " to być wystawionym na pastwę arbitralności i roszczeń przypadkowego ego, jaźni, która niczym dym z komina musi niechybnie zniknąć. Być zbawionym to wrócić do swej nietkniętej i wiecznej rzeczywistości i żyć w Bogu.
Kto z was może wejść w siebie i znaleźć Boga, który go wypowiada?
„ Znalezienie Boga " to coś znacznie więcej aniżeli porzucenie wszystkich rzeczy, które nie są Bogiem, i oczyszczenie się z wyobrażeń i pożądań.
Jeśli uda ci się oczyścić swój umysł z każdej myśli i pragnienia, możesz się rzeczywiście wycofać do środka siebie i skoncentrować wszystko w sobie na tym wyimaginowanym punkcie, skąd twoje życie wytryskuje z Boga: A jednak Boga i tak nie znajdziesz. Żadna własna praktyka * nie może doprowadzić cię do decydującego kontaktu z Nim. Jeżeli On nie wypowie się w tobie, nie powie Swego imienia w samym środku twojej duszy, nie poznasz Go bardziej, aniżeli kamień zna ziemię, na której w swym bezwładzie spoczywa.
Nasze odkrywanie Boga jest, w pewnym sensie, Bożym odkrywaniem nas. Nie możemy iść do nieba, żeby Go odnaleźć, ponieważ w żaden sposób nie jesteśmy w stanie się dowiedzieć, gdzie jest niebo bądź czym ono jest. On zstępuje z nieba i nas odnajduje. Patrzy na nas z głębokości Swej własnej nieskończonej rzeczywistości, która jest wszędzie, a to, że nas widzi, daje nam nową jakość bycia i nowy umysł, w których również Go odkrywamy. Znamy Go jedynie do tego stopnia, w jakim On nas zna, a nasza kontemplacja Boga jest uczestnictwem w Jego kontemplacji samego Siebie.