Tożsamość chrześcijańska a dysonans poznawczy

dodane 20:26

Mt 11,16-19 Jezus powiedział do tłumów: „Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest ono do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili». Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: «Zły duch go opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny”.

No właśnie....

Uważam się za ucznia Jezusa, wchodzę z Nim w relację na modlitwie a za chwilę wnerwiam się z byle powodu.

Mam głosić Dobrą Nowinę ale jak to robić autentycznie, bez prób manipulowania ludźmi?

Tęsknię za dystansem do siebie i swoich problemów (autentycznych i wyimaginowanych), umiejętnością godzenia się na doświadczenia (ale ze szczyptą asertywności). Wydaje się, że dystans ten osiągają na ogół ludzie po przejściach, osobistych, wojennych itp.

Jak to zrobić, żeby moje chrześcijaństwo miało "ręce i nogi"?

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024

Ostatnio dodane