opowieści jerozolimskie

Pustynia Judzka

dodane 20:57

Psalm Dawidowy. Gdy przebywał na Pustyni Judzkiej. Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody. Ps 63,1-2

 

 

 

 

 

Moje opowieści nie są poukładane chronologicznie. Bardziej związane są z tym, czego tam doświadczałam i co przeżywałam, niż z przedstawianiem po kolei miejsc świętych, w których byliśmy. To także pewnie będzie, ale w czasie, którego nawet ja nie umiem przewidzieć.

Druga opowieść miała dotyczyć czasu i ponadczasowości Jerozolimy. Tymczasem nagle pojawiła się konieczność opowiedzenia o pustyni.

 

 

 

Izrael w 60% zajmują pustynie, czyli miejsca niegościnne, dzikie, suche, aczkolwiek nie można powiedzieć, że bez życia.

Nowy Leksykon Biblijny podaje: „Na wschód od żyznego pasma wzdłuż Morza Śródziemnego, przesuwając się w głąb Palestyny, znajdują się tereny, które w Biblii określa się mianem pustyni. Przejście do coraz uboższych gleb jest stopniowe, pomiędzy rozciągają się szersze lub węższe obszary stepowe (w Biblii także już nazywane pustynią). Podczas gdy na stepie mogą jeszcze istnieć relatywnie dobre warunki do wypasu trzód, te w kierunku wapiennej pustynie stają się coraz bardziej jałowe. Duża ilość rosy powoduje jednak, że wyrastają niewysokie krzewy, które szczególnie zimą i w porze deszczowej umożliwiają przeżycie nomadom.

Jednym z najbardziej znanych obszarów pustynnych, które w Palestynie nie są piaszczyste, ale ukształtowane z kamieni wapiennych, jest Pustynia Judzka.”

 

Przejeżdżaliśmy przez tę Pustynię jadąc z Jerozolimy do Masady.

 

 

 

Kiedy trzy lata temu byliśmy w Ziemi Świętej, wchodziliśmy na górę Synaj. Tu (http://blog.wiara.pl/eliczka/2011/02/22/wedrowka-na-synaj) można przeczytać moje wrażenia z tej wędrówki i zachwyt nad całym Półwyspem Synajskim. Okazało się, że Pustynia Judzka swoim wyglądem przypomina tamten rejon. To sprawiło, że w drodze powrotnej do Jerozolimy zrobiłam ogromnie wiele zdjęć tym niegościnnym, ale przepięknym miejscom (niestety, na niektórych zdjęciach swój ślad zostawił odblask szyby autokaru).

 

 

 

Zadziwiające jest Piękno, które nie jest w żaden sposób zależne od tego, czy jest przydatne człowiekowi, czy nie.

Pustynia Judzka to miejsce niesamowicie piękne, choć dla stworzeń żyjących ogromnie niegościnne. I ta niegościnność nie odpycha, a – paradoksalnie – przyciąga.

 

 

 

Pustynia to cisza i brak bodźców. Nie ma tu nic więcej, jak tylko kamienie, piach, świst wiatru.

Czasem po ziemi przemknie cień jakiegoś samotnego ptaka.

Czasem w plamie brązów, żółci i pomarańczy błyśnie zieleń – im dalej od pory deszczowej, tym bardziej brunatna, zbrązowiała, wyschnięta.

Gdzieniegdzie pojawia się biała plama kamienia bądź jakowyś osadów, przywleczonych przez wartki nurt strumienia, pojawiającego się krótko w porze deszczowej i rzeźbiącego w kamieniu swoje ścieżki.

 

 

 

 

Pan Bóg od zawsze lubi spotykać się z ludźmi na pustyni. Może dlatego tak często człowiek od niej ucieka, podświadomie unikając spotkania z Panem?

 

 

 

Na pustyni ciszy, milczenia, trudu i braku drugiego człowieka, braku czegokolwiek człowiek spotyka się z Panem poprzez spotkanie z samym sobą.

Spotkanie z samym sobą na pustyni nie jest łatwe.

Nie ma się za co schować. Nie ma się czym zająć, by nie myśleć, by uciec od prawdy o sobie samym.

 

 

Na pustyni doświadcza się całkowitej zależności od Stwórcy.

Tam przychodzi moment, gdy moja przezorność i rozwaga zostają „pokonane” - kończą się zapasy i nie mogę sama zabezpieczyć swego dalszego istnienia. Na pustynnej, jałowej ziemi niewiele urośnie. Nie ma też wody – bezcennego daru, potrzebnego do życia.

Mogę zgromadzić zapasy, ale nie wiem, czy będę mogła je na pustyni uzupełnić.

Mogę zgromadzić wodę, ale nie wiem, czy wystarczy mi jej do następnych opadów...

Mierzę się wtedy z moim zawierzeniem Panu. Im mniej dostrzegam Jego miłość do mnie, tym bardziej boję się oddać Mu całkowicie – na dobre i na złe... bez zastrzeżeń.

 

 

Lecz nadal grzeszyli przeciw Niemu, obrażali Najwyższego w kraju suchym.

Wystawiali Boga na próbę w swych sercach, żądając strawy dla swego pożądania.
Mówili przeciw Bogu, rzekli: «Czyż Bóg potrafi nakryć stół w pustyni?»
Oto w skałę uderzył, popłynęły wody i wytrysnęły strumienie:
«Czy także potrafi dać chleba albo ludowi swemu przygotować mięso?»
Toteż gdy Pan usłyszał, zapalił się gniewem, i ogień rozgorzał przeciw Jakubowi,
<i gniew jeszcze powstał przeciw Izraelowi> że nie uwierzyli w Boga i nie zaufali Jego pomocy.
Potem z góry wydał rozkaz chmurom i bramy nieba otworzył,
i spuścił jak deszcz mannę do jedzenia: dał im zboże z nieba. Ps 78,17-24

 

Czytam opisy pobytu Izraelitów na pustyni i czasem doskonale ich rozumiem w tej niewierze, braku zaufania. Nie jest łatwo wierzyć i ufać bezgranicznie.

 

Bóg JEST.

Owszem, pomaga, zabezpiecza istnienie, wyzwala, leczy.

Ale przede wszystkim: JEST.

A mi nie wystarcza sama Jego Obecność, gdy źle się dzieje w moim życiu.

Chcę, by On działał. Chcę doświadczać Jego aktywności.

 

Myślę jednak, że po jakimś czasie pewnie można przyzwyczaić się do największego nawet cudu, np. do Eucharystii... Codziennie dostaję możliwość spożywania Manny z nieba, a tego nie doceniam. Zaczynam traktować jako coś należnego. Dopiero brak pokazałby mi wartość Daru.

Jakże często np. doświadczają tego „głodu” ludzie żyjący w niesakramentalnych małżeństwach. Ich pragnienie Komunii Świętej pokazuje mi wartość tego, co otrzymuję, a czego być może nie cenię w sposób odpowiedni do wielkości Daru.

 

Myślę, że prawdziwe poznanie tej wielkości, to ogromna łaska Boża. Samym umysłem człowiek tego nie dosięgnie. Umysłem i wolą człowiek może jedynie głosić wszędzie wartość daru. Może wspominać wielkie działa Boga, które On dokonuje w jego życiu. Teraz widzi niejasno, dopiero po śmierci zobaczy, pozna całkowicie, bez zasłon.

 

Na pustyni trafiają się co jakiś czas miejsca życiodajne: oazy.

Tak jest i w życiu człowieka. Samotność, pustka, spiekota, monotonia wydzielanych porcji, aż tu nagle obfitość pożywienia, feeria barw, inni ludzie. Jednak człowiek pustyni po pewnym czasie zaczyna czuć zmęczenie nadmiarem: dźwięków, pożywienia i wody, towarzystwa. Pustynia skutecznie leczy z nadmiaru. Dobrze jest odetchnąć w oazie po to, by zatęsknić za pustynią.

Nie jestem człowiekiem pustyni, a jednak zakosztowawszy cichej kilkugodzinnej adoracji czy kilkudniowych rekolekcji w całkowitym milczeniu – tęsknię za nimi.

I nagle okazuje się, że pustynia to miejsce życiodajne. Tylko daje inny rodzaj życia.

 

 

Pustynia Judzka to fascynujące miejsce, skoro skłania do takich przemyśleń.

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane