Uncategorized

Pasierb

dodane 13:09

każdy dzień

każdy nowy dzień

zaczyna się

głęboką nocą

UWOLNIENIE ŚWIĘTEGO PIOTRA

wystarczyłoby

jakoś przerobić strażników

a tu nie: anioł

w dodatku nie znika za bramą

ale idzie z tobą ulicą

do najbliższego rogu

świecąc w ciemności tak że policja

musiałaby nie mieć oczu

cuda jeśli już się zdarzają

to mają własny scenariusz

a swoją drogą

jak przejść kawałek drogi z aniołem

i potem przyjść do siebie

co dalej

jak iść

kiedy odejdzie anioł

i zacznie się następna przecznica

reklamy sklepy bary

z wyraźnie gorszym towarzystwem

bądź gotów stań we drzwiach

bliźni nie jest

zabliźnioną osobą po dawnym ciosie raną

zbielałą blizną

to ktoś kto się zbliża

kogo jeszcze nie ma

lecz jest już blisko

odkrycia

odsłonić twarz

własną

odkryć cudzą

już to są wielkie odkrycia

odnalezienie Oblicza

może być

nieprzeczuwalnym wstrząsem

dla twego życia

syn marnotrawny

która jest dłuższa

droga odejścia

czy droga powrotu

nie potrafię uciec

nigdy tak daleko

żebym nie mógł wrócić

dokąd od Ciebie uciekam

tam jesteś

czekasz

PODOBIEŃSTWO

Zaczynam podejrzewać

że mnie naprawdę kochasz

skoro z takim uporem

stwarzasz na swój obraz

chcesz się odbijać we mnie

jak w chłodnym jeziorze

które nie dotknięte

ścina się na kamień

twoja bezwzględność

smutek i udręka

przypominają kogoś

o kim wiele

w Biblii

GDYBY

gdyby nie rana z boku

skąd żebyś widział

gdyby nie ciemność wokół

kogo byś widział

gdyby nie cisza głucha

po co byś wołał

gdyby nie blizna na sercu

jakbyś pamiętał

JAK TO BĘDZIE

jak my kiedyś umrzemy

skoro ciągle

łatwiej przychodzi nam

opuścić Boga niż życie

SKĄD

skąd we mnie ten drugi

bardziej niezwykły niż jego mroczny brat

który tak bardzo chciał być jedynakiem

lepiej że jest ich dwóch

ma kto powiedzieć daj mi moją część

gdyby był jeden z kim by wyszedł w pola

kto by niósł snopek a kto białe jagnię

nie dziwię się ciemnemu jest koloru ziemi

ale skąd się wziął jasny

skąd ten Abel we mnie

DRUGIE ŻYCIE

czy to drugie życie pochłonie nas

z większą siłą niż ziemskie

czy wyda się nam prawdziwsze

i jak tam będzie

czy popadniemy w nieruchomy zachwyt osobni

czy razem zatracimy się w kosmicznym tańcu

GENEZARET NOCĄ

Jezus idzie po ciemnej wodzie

północny wiatr podnosi ją

do gwiazd

o gdybyś przeszedł po falach

które huczą w mojej krwi

uciszył moje morze

***

jak żyć

jak rozmotać

zasupłany kłębek

czerwonej wełny

w sercu

ŁASKA

Więc raz jeszcze

Złoto czerwień fiolet

Pod zamkniętymi powiekami

Dwa niespokojne żywioły

Krew i słońce

Jeszcze raz się spotkamy

Tworząc migotliwe

Prawie szczęście

Wiosnę

KAŻ MI PRZYJŚĆ

Nie proszę o twardy grunt

Każ mi przyjść do siebie

Po wodzie

Przez wodę

Matkę życia

Żywioł śmierci

Obmycia

Pozwól mi przyjść

MODLITWA

Tylko tyle choroby

Żeby zrozumieć

Żeby łatwiej było się rozstać

Ale nie zapomnieć

Tylko tyle ciemności

Ile bezwzględnie potrzeba

Żeby nie zwątpić

W światło

I tyle żalu

Ile dziękczynienia

pisać

Tak zderzyć

ze sobą

dwa słowa

żeby wydały

jedyny dźwięk

koniec listu

Zachwycony

o tak

olśniony aż ciemno

uchwycony mocno

że aż bolą żebra

i serce pęka

żyję

oszołomiony

zachwycony

śmiertelnie

***

W gruncie rzeczy

nie ma nienawiści

są tylko gorzkie

zawiedzione miłości

miłości

które ludziom

udało się jakoś

zdławić

Getsemani

Jak to jest

gdy Bogu

pęka serce

nemo dat

Nie możesz dać

czego nie masz

czego nie możesz dać

to posiada ciebie

mężczyzna i kobieta

Od początku nierówna szansę

jedno ulepione z gliny

drugie sklepione z kości

a kto jest większy kto twardszy

kto słabszy

i kto najczęściej się łamie

***

idę do źródła

lecz to nie gasi jeszcze

mego pragnienia

(motyw z poety tuareskiego Hawada)

odkrycia

faciem tuam Domine reguiram

Osłonić twarz

własną

odkryć cudzą

już to są wielkie odkrycia

odnalezienie Oblicza

może być

nieprzeczuwalnym wstrząsem

dla twego życia

prywatnie

nie mam gdzie się schować

po otrzymaniu takiej wiadomości

w naszych mieszkaniach nie ma prywatnych kaplic

można tylko na chwilę zamknąć się w łazience

usiąść na brzegu wanny i powtarzać

Jezusie Nazareński Jezusie

to przecież nie może być prawda

jak to będzie

jak my kiedyś umrzemy

skoro cięgle

łatwiej przychodzi nam

opuścić Boga niż życie

przez ogień

nie oddziela mnie od świata

gruby mur czy cienka ściana

tylko ogień

nie odróżnia mnie od rzeczy

oddech ani serca bicie

tylko ogień

nie zbliża mnie do człowieka

jego moja krew i ciało

tylko ogień

i z Bogiem mnie nie połączy

obłok chłodny czy powietrze

tylko ogień

Ave Verum

witaj ciało

urodzone w krwi

umierające w krwi

w którym

i przez które

dostępujemy zbawienia

pierwsze światła

wreszcie ciemno

jaki ten dzień był długi

nie chce się wierzyć że ciągle jest ten sam dzień

już wiadomo że żaden nie żyje

z nich trzech

sprawiedliwości stało się zadość

w ten piątek

nim zabłysły

pierwsze światła

szabatu

a serce

świat pękający z lamentem

zgniatanej karoserii

niebo czarne słońca obręcz czerwona

zakrzepłe powietrze

zasłona rozdarta

szaty podzielone

ciało rozpięte

od ostatniego krzyku

ogłuchło niebo

a serce

Jego godzina

już odchodzi

nie zatrzyma go Bóg ani anioł

niczyje łzy włosy pachnidła

nie popatrzy na dzieci lilie wróble

na nie uleczalnych trędowatych

nie rozmrożone chleby

już odchodzi

pod białą pełnią

w skurczony cień oliwek

w noc pochodni i pięści

wstępuje czarne słońce Golgoty

nie zatrzymany

przez nikogo

gdyby

gdyby nie rana z boku

skądże byś wiedział

gdyby nie ciemność wokół

kogoś byś widział

gdyby nie cisza głucha

po co byś wołał

gdyby nie blizna na sercu

jakbyś pamiętał

wspólnik

Piłat myje ręce

każdemu wolno

to by wystarczyło

po co to spojrzenie

z przymrużeniem oka

i ty byś to samo

zrobił z tym człowiekiem

wiecznie niewygodnym

widzu hipokryto

mój bracie

mój bliźni

Cristo de Gran Poder

Zmasakrowany

siny

niosący krzyż

upadający

święty

mocny

Magdalena

Magdalena z żółtą twarzą

medytuje nad psałterzem

resztka zalotności

fiołkowa kokarda jak motyl

przysiadła jej na lewym ramieniu

niedaleko serca

ekstaza św. Teresy

to co w zamiarach nieba

jest młodzieńczym uśmiechem anioła

dochodzi na ziemię

jak cios przeszywający serce

odwiedziny

trzej

nieznajomi

młodzi

skrzydlaci

nachyleni łagodnie

w szarozłotym świetle południa

pod dębem w Mamre

zwiastujący spokojną radość

na ikonie Rublowa

nie ma namiotu

ani Abrahama

siedzicie

przed moim

domem

S.O.S.

morze samotności

staje się morzem martwym

łatwo to sprawdzić w Biblii

ratuj duszę swoją

obejmowanie

kładę rękę na oczach

świeci światło

przykładam dłoń do ucha

dochodzi mnie głos

przytulam się do ziemi

bije serce

przyciskam do piersi księgę

pulsuje słowo

otwieram ramiona

wyrok

widzę

ale

zostałem oddzielony

jest we mnie brama raju

ale jest także anioł

i jego

gorejący

obosieczny

miecz

lęk

lęk:

żeby nie być

podwójnym

wszystko to

w gruncie rzeczy

związane jest ze sprawą istnienia

Boga

studnia

dziękuję że tego wieczora

zdjąłeś z moich warg kamień

który zamykał mi usta

że mogłem przemówić do ludzi

znowu napisałem wiersz

że nie wyschło we mnie źródło

którego strzeże kamień

mocniej czuję ciężar kamienia

niźli obecność źródła

które we mnie gdzieś głęboko bije

nieme póki ktoś nie podejdzie

i nie odwali kamienia

właśnie nadchodzi Rachela

młody Jakub odsuwa kamień

z ust studni i całuje usta Racheli

a płacząc głośno ze szczęścia

budzi źródło

przywraca mu głos

Tom wierszy

Janusz St. Pasierb

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024