Uncategorized
Pasierb
dodane 2011-12-25 13:09
każdy dzień
każdy nowy dzień
zaczyna się
głęboką nocą
UWOLNIENIE ŚWIĘTEGO PIOTRA
wystarczyłoby
jakoś przerobić strażników
a tu nie: anioł
w dodatku nie znika za bramą
ale idzie z tobą ulicą
do najbliższego rogu
świecąc w ciemności tak że policja
musiałaby nie mieć oczu
cuda jeśli już się zdarzają
to mają własny scenariusz
a swoją drogą
jak przejść kawałek drogi z aniołem
i potem przyjść do siebie
co dalej
jak iść
kiedy odejdzie anioł
i zacznie się następna przecznica
reklamy sklepy bary
z wyraźnie gorszym towarzystwem
bądź gotów stań we drzwiach
bliźni nie jest
zabliźnioną osobą po dawnym ciosie raną
zbielałą blizną
to ktoś kto się zbliża
kogo jeszcze nie ma
lecz jest już blisko
odkrycia
odsłonić twarz
własną
odkryć cudzą
już to są wielkie odkrycia
odnalezienie Oblicza
może być
nieprzeczuwalnym wstrząsem
dla twego życia
syn marnotrawny
która jest dłuższa
droga odejścia
czy droga powrotu
nie potrafię uciec
nigdy tak daleko
żebym nie mógł wrócić
dokąd od Ciebie uciekam
tam jesteś
czekasz
PODOBIEŃSTWO
Zaczynam podejrzewać
że mnie naprawdę kochasz
skoro z takim uporem
stwarzasz na swój obraz
chcesz się odbijać we mnie
jak w chłodnym jeziorze
które nie dotknięte
ścina się na kamień
twoja bezwzględność
smutek i udręka
przypominają kogoś
o kim wiele
w Biblii
GDYBY
gdyby nie rana z boku
skąd żebyś widział
gdyby nie ciemność wokół
kogo byś widział
gdyby nie cisza głucha
po co byś wołał
gdyby nie blizna na sercu
jakbyś pamiętał
JAK TO BĘDZIE
jak my kiedyś umrzemy
skoro ciągle
łatwiej przychodzi nam
opuścić Boga niż życie
SKĄD
skąd we mnie ten drugi
bardziej niezwykły niż jego mroczny brat
który tak bardzo chciał być jedynakiem
lepiej że jest ich dwóch
ma kto powiedzieć daj mi moją część
gdyby był jeden z kim by wyszedł w pola
kto by niósł snopek a kto białe jagnię
nie dziwię się ciemnemu jest koloru ziemi
ale skąd się wziął jasny
skąd ten Abel we mnie
DRUGIE ŻYCIE
czy to drugie życie pochłonie nas
z większą siłą niż ziemskie
czy wyda się nam prawdziwsze
i jak tam będzie
czy popadniemy w nieruchomy zachwyt osobni
czy razem zatracimy się w kosmicznym tańcu
GENEZARET NOCĄ
Jezus idzie po ciemnej wodzie
północny wiatr podnosi ją
do gwiazd
o gdybyś przeszedł po falach
które huczą w mojej krwi
uciszył moje morze
***
jak żyć
jak rozmotać
zasupłany kłębek
czerwonej wełny
w sercu
ŁASKA
Więc raz jeszcze
Złoto czerwień fiolet
Pod zamkniętymi powiekami
Dwa niespokojne żywioły
Krew i słońce
Jeszcze raz się spotkamy
Tworząc migotliwe
Prawie szczęście
Wiosnę
KAŻ MI PRZYJŚĆ
Nie proszę o twardy grunt
Każ mi przyjść do siebie
Po wodzie
Przez wodę
Matkę życia
Żywioł śmierci
Obmycia
Pozwól mi przyjść
MODLITWA
Tylko tyle choroby
Żeby zrozumieć
Żeby łatwiej było się rozstać
Ale nie zapomnieć
Tylko tyle ciemności
Ile bezwzględnie potrzeba
Żeby nie zwątpić
W światło
I tyle żalu
Ile dziękczynienia
pisać
Tak zderzyć
ze sobą
dwa słowa
żeby wydały
jedyny dźwięk
koniec listu
Zachwycony
o tak
olśniony aż ciemno
uchwycony mocno
że aż bolą żebra
i serce pęka
żyję
oszołomiony
zachwycony
śmiertelnie
***
W gruncie rzeczy
nie ma nienawiści
są tylko gorzkie
zawiedzione miłości
miłości
które ludziom
udało się jakoś
zdławić
Getsemani
Jak to jest
gdy Bogu
pęka serce
nemo dat
Nie możesz dać
czego nie masz
czego nie możesz dać
to posiada ciebie
mężczyzna i kobieta
Od początku nierówna szansę
jedno ulepione z gliny
drugie sklepione z kości
a kto jest większy kto twardszy
kto słabszy
i kto najczęściej się łamie
***
idę do źródła
lecz to nie gasi jeszcze
mego pragnienia
(motyw z poety tuareskiego Hawada)
odkrycia
faciem tuam Domine reguiram
Osłonić twarz
własną
odkryć cudzą
już to są wielkie odkrycia
odnalezienie Oblicza
może być
nieprzeczuwalnym wstrząsem
dla twego życia
prywatnie
nie mam gdzie się schować
po otrzymaniu takiej wiadomości
w naszych mieszkaniach nie ma prywatnych kaplic
można tylko na chwilę zamknąć się w łazience
usiąść na brzegu wanny i powtarzać
Jezusie Nazareński Jezusie
to przecież nie może być prawda
jak to będzie
jak my kiedyś umrzemy
skoro cięgle
łatwiej przychodzi nam
opuścić Boga niż życie
przez ogień
nie oddziela mnie od świata
gruby mur czy cienka ściana
tylko ogień
nie odróżnia mnie od rzeczy
oddech ani serca bicie
tylko ogień
nie zbliża mnie do człowieka
jego moja krew i ciało
tylko ogień
i z Bogiem mnie nie połączy
obłok chłodny czy powietrze
tylko ogień
Ave Verum
witaj ciało
urodzone w krwi
umierające w krwi
w którym
i przez które
dostępujemy zbawienia
pierwsze światła
wreszcie ciemno
jaki ten dzień był długi
nie chce się wierzyć że ciągle jest ten sam dzień
już wiadomo że żaden nie żyje
z nich trzech
sprawiedliwości stało się zadość
w ten piątek
nim zabłysły
pierwsze światła
szabatu
a serce
świat pękający z lamentem
zgniatanej karoserii
niebo czarne słońca obręcz czerwona
zakrzepłe powietrze
zasłona rozdarta
szaty podzielone
ciało rozpięte
od ostatniego krzyku
ogłuchło niebo
a serce
Jego godzina
już odchodzi
nie zatrzyma go Bóg ani anioł
niczyje łzy włosy pachnidła
nie popatrzy na dzieci lilie wróble
na nie uleczalnych trędowatych
nie rozmrożone chleby
już odchodzi
pod białą pełnią
w skurczony cień oliwek
w noc pochodni i pięści
wstępuje czarne słońce Golgoty
nie zatrzymany
przez nikogo
gdyby
gdyby nie rana z boku
skądże byś wiedział
gdyby nie ciemność wokół
kogoś byś widział
gdyby nie cisza głucha
po co byś wołał
gdyby nie blizna na sercu
jakbyś pamiętał
wspólnik
Piłat myje ręce
każdemu wolno
to by wystarczyło
po co to spojrzenie
z przymrużeniem oka
i ty byś to samo
zrobił z tym człowiekiem
wiecznie niewygodnym
widzu hipokryto
mój bracie
mój bliźni
Cristo de Gran Poder
Zmasakrowany
siny
niosący krzyż
upadający
święty
mocny
Magdalena
Magdalena z żółtą twarzą
medytuje nad psałterzem
resztka zalotności
fiołkowa kokarda jak motyl
przysiadła jej na lewym ramieniu
niedaleko serca
ekstaza św. Teresy
to co w zamiarach nieba
jest młodzieńczym uśmiechem anioła
dochodzi na ziemię
jak cios przeszywający serce
odwiedziny
trzej
nieznajomi
młodzi
skrzydlaci
nachyleni łagodnie
w szarozłotym świetle południa
pod dębem w Mamre
zwiastujący spokojną radość
na ikonie Rublowa
nie ma namiotu
ani Abrahama
siedzicie
przed moim
domem
S.O.S.
morze samotności
staje się morzem martwym
łatwo to sprawdzić w Biblii
ratuj duszę swoją
obejmowanie
kładę rękę na oczach
świeci światło
przykładam dłoń do ucha
dochodzi mnie głos
przytulam się do ziemi
bije serce
przyciskam do piersi księgę
pulsuje słowo
otwieram ramiona
wyrok
widzę
ale
zostałem oddzielony
jest we mnie brama raju
ale jest także anioł
i jego
gorejący
obosieczny
miecz
lęk
lęk:
żeby nie być
podwójnym
wszystko to
w gruncie rzeczy
związane jest ze sprawą istnienia
Boga
studnia
dziękuję że tego wieczora
zdjąłeś z moich warg kamień
który zamykał mi usta
że mogłem przemówić do ludzi
znowu napisałem wiersz
że nie wyschło we mnie źródło
którego strzeże kamień
mocniej czuję ciężar kamienia
niźli obecność źródła
które we mnie gdzieś głęboko bije
nieme póki ktoś nie podejdzie
i nie odwali kamienia
właśnie nadchodzi Rachela
młody Jakub odsuwa kamień
z ust studni i całuje usta Racheli
a płacząc głośno ze szczęścia
budzi źródło
przywraca mu głos
Tom wierszy
Janusz St. Pasierb